Maryja uczy i prowadzi nas do Syna
Maryja uczy i prowadzi nas do Syna
Rozważania
Tajemnice radosne
1. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie
Dopiero w chwili Zwiastowania poznaliśmy Matkę Jezusa Chrystusa, ale jeszcze nie wiedzieliśmy, że będzie Matką naszą. Mogliśmy jednak wyczuć, że Matka Boga musi być także Matką ludzi. Zresztą sama powie: "Błogosławioną zwać Mnie będą wszystkie narody" (por. Łk 1,48). Zbliżamy się ku tej tajemnicy z wielką czcią zaciekawionych dzieci Bożych. Dzieci zawsze się radują, gdy widzą matkę, chcą być z nią jak najbliżej, starają się ją poznać.
Zwiastun Boży ukazał nam Matkę. Radujemy się wielce z Niej. Wsłuchujemy się w każde Jej słowo. Po raz pierwszy słyszymy Jej głos. Każde Jej zdanie ma dla nas wielkie znaczenie. Dziękujemy Jej za to, że chciała zostać Matką Syna Bożego i naszą Matką. Cieszymy się, że nazwała się Służebnicą Pańską, bo w ten sposób posiedliśmy Matkę i mamy wzór, jak zachowywać się wobec Boga, odpowiadając na każde Jego wezwanie *fiat - niech mi się stanie*.
2. Nawiedzenie świętej Elżbiety
Maryja jest wrażliwa na potrzeby ludzkie, pragnie im od razu zaradzić. Dlatego nie czeka a zaproszenie Elżbiety, natychmiast spieszy do Ain Karem. Wchodzi w dom matki oczekującej i zostaje przy niej. Służy jej pomocą, wspiera i zaradza najrozmaitszym potrzebom. Słowem, staje stę służącą, służebnicą ludzi.
A jednocześnie służąc, raduje Elżbietę, Jana, Zachariasza. Cały dom napełnia radością. Maryja uczy służyć z radością i w radości. Jest dziwnie uległa ludziom. Są to wprawdzie Jej krewni, ale Ona jest świadoma swego wyniesienia. Przecież Elżbieta witając Ją na progu domu ujawnia Jej wielkość, mówi: "Matka Pana mego przychodzi do mnie" (por. Łk 1,43). A Maryja - pokornie służy.
3. Narodzenie Pana Jezusa
"Ujrzały wszystkie krańce ziemi zbawienie Boga" (por. Ps 98,3). Jeszcze dokładniej ujrzeli Go pasterze czuwający przy swoich trzodach, ludzie zajęci sprawami małymi, codziennymi. Wielki Bóg wszedł w drobne sprawy ludzkie, i to bardzo szczegółowo, detalicznie.
Przyniosła Boga na świat Maryja. Przyniosła Go do Betlejem, do stajni. Wprowadziła w codzienność
życia. Syn Boży, który dla nas ludzi i dla naszego zbawienia stał się człowiekiem, dzięki Maryi znalazł się pośrodku spraw ludzkich.
Przyzwyczajono się szukać Boga gdzieś na wysokościach. *Gloria in excelsis Deo*. Od momentu przyjścia Boga Człowieka na ziemię, szukamy Go także wśród nas, wśród codzienności życia, w każdej naszej sprawie. Pomogła nam do tego Maryja, bo nie położyła Syna Bożego na wyniosłych ołtarzach, na Syjonie, ale właśnie w stajni, w żłobie, abyśmy żyjąc na co dzień drobnymi naszymi sprawami i kłopotami, zawsze widzieli Boga, który wszedł w drobiazgi ludzkiego życia i wypełnił je sobą.
Jak w Betlejem, tak w ciągu całej swej drogi życia na ziemi będzie Pan Jezus wchodził w drobiazgi, w małe ludzkie sprawy, bo chce być we wszystkich sprawach człowieka. Pomaga Mu w tym Maryja, jak choćby w Kanie.
Matka Boża jest blisko naszych codziennych spraw, stąd nasza wielka z Nią zażyłość. We wszystkich najdrobniejszych nawet kłopotach do Niej biegniemy, prosząc o pomoc i radę.
4. Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni
Nie tylko do stajni i do wszystkich ludzkich spraw, ale i do świątyni i do spraw Bożych wnosi Maryja Jezusa. Ona pierwsza zaczyna składać ofiarę z Jezusa, jak gdyby antycypowała Mszę świętą.
Gdy więc dzisiaj tak często radujemy się Jezusem w naszych świątyniach, nie możemy zapominać, że to Maryja wprowadziła Go do Świątyni Jerozolimskiej i że Jej zawdzięczamy, iż Jezus jest w naszych kościołach. Ona okryła Go ciałem, a przecież w Eucharystii Chrystus obecny jest z duszą i ciałem. Ona nauczyła nas oddawać wszystko co najdroższe - Bogu. Cóż było dla Niej droższe, jak Jej Syn i to taki Syn!
A jednak oddała Go Bogu, aby i nas wszystkich pouczyć, jak mamy siebie samych i wszystko swoje nieustannie Bogu oddawać.
5. Znalezienie Pana Jezusa w świątyni
Maryja uczy nas szukać Boga wytrwale, na wszystkich drogach i ulicach, między przyjaciółmi i znajomymi - wszędzie dopytywać się o Boga. A jednak nie można Go tak łatwo znaleźć. Ostatecznie Maryja znajduje Go w świątyni.
Gdy nieraz sami zagubieni zastanawiamy się, gdzie znaleźć Boga, pamiętajmy, że możemy Go zawsze odnaleźć w Chrystusowym Kościele. Maryja szukając Jezusa w świątyni, mimo woli daje nam wskazanie, że i my musimy kierować swe kroki do świątyni.
Słusznie więc nazywamy Ją Królową Apostołów, bo Ona pierwsza odnalazła Chrystusa w Kościele Bożym i innym tę drogę ukazała. Ona jest patronką wszystkich szukających Boga, przykładem wytrwałości w poszukiwaniu Chrystusa.
Bł. Stefan Wyszyński, Laski, 2 XII 1961 r.
Tajemnice bolesne
1. Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu
Przyklękniemy wokół Pana Jezusa, otoczymy Go społem. Uczynimy to po cichu, aby nie pobudzić Apostołów, którzy śpią. Przysuniemy się bardzo blisko, aby Jezus wiedział, że nie jest sam w godzinie konania. l wspólnie z Nim będziemy patrzyli na kielich, który Anioł Boży przyniósł Mu od Ojca.
"Czyż kielicha, który Mi dał Ojciec, nie będę pił?" (por. J 18,11). Czy nie wezmę udziału w dziele Ojca, który pragnie, aby wszystkie dzieci Jego uwierzyły, że mają Ojca w niebie?
Syn Boży pragnie w tej chwili okazać swoją pełną uległość wobec Ojca Patrzymy na kielich, który trzyma i pragniemy uczyć się od Chrystusa uległości wobec najlepszego naszego Ojca.
2. Biczowanie Pana Jezusa
Chrystus jest przywiązany do wysokiej kolumny. Jego ciało wyciągnięte tak, że niemal zwisa, nie dotyka ziemi, poddane jest ciężkim uderzeniom. Otacza Go wieniec biczujących, starają się wydobyć z Niego jak najwięcej krwi. Ta krew zbroczyła już kolumnę biczowania, posadzkę i ubrania oprawców. Tryska wokół. Chrystus nie szczędzi swej krwi. Wziął ją od Matki dla zbawienia świata.
Otoczymy kolumnę biczowania wieńcem naszych serc. Uklękniemy i będziemy zbierać tę przecenną, przenajświętszą Krew, która daje nam zbawienie. Przez krew Chrystusa niejako spokrewniamy się jeszcze bliżej z Maryją, bo przecież Jej krew płynie w żyłach Jezusa i spływa na nas.
Matka boleści bierze udział w naszym życiu.
3. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa
Żołnierze słyszeli zapewne, że Chrystusa nazywano królem i dlatego uwili koronę z cierni, nałożyli Mu na głowę i ubili ją kijami. Według śladów Całunu Turyńskiego na głowie Chrystusa było przeszło siedemdziesiąt ran od kolców.
Staniemy przy świętej głowie i pochylimy ze czcią nasze głowy. Legenda mówi, że ptaki wydziobywały kolce z korony cierniowej, aby ulżyć męce Chrystusa. I do nas należy ulżyć cierpiącemu Chrystusowi, żyjącemu nadal w swoim Kościele, będącemu jego Głową niewidzialną.
Do nas należy ulżyć głowie widzialnej Kościoła - Ojcu Świętemu i wszystkim biskupom i kapłanom, którzy czerpiąc z Głowy, są również odpowiedzialni za Kościół Boży. Każdy z nich na swój sposób jest cierniem ukoronowany. Do nas należy ulżyć tym wszystkim, którzy mają odpowiedzialność za rodziny, są głowami rodzin. Oni także w pełnieniu swego zadania są cierniem koronowani. Każde dzieło Boże na wzór Chrystusa jest boleśnie ukoronowane. Do nas należy rozluźniać te sploty, przynosić ulgę.
Nie wiemy, kto zdjął koronę z głowy Chrystusa po zdjęciu Jego ciała z krzyża. Może zrobiły to kobiety, które zajmowały się omyciem Chrystusowego ciała. Piękne to zadanie i dla nas, gdy wiemy, że tylu jest cierpiących ludzi. Chrystus cierpi w Głowie i w członkach. Możemy im pomóc, a w ten sposób pomożemy Jego głowie ukoronowanej cierniem.
4. Dźwiganie krzyża
Orszak wykonawców wyroku otacza Chrystusa Pana. Wszystkim się bardzo spieszy, wszyscy chcieliby jak najprędzej odejść do swoich spraw. Nikt z nich nie myśli o tym, jak Chrystusowi pomóc w dźwiganiu krzyża. Wszyscy Go popychają, wszyscy Mu złorzeczą.
Tak idzie Chrystus przez ulice Jerozolimy na Kalwarię; podobnie idzie przez dzieje swojego Kościoła.
W orszaku kalwaryjskim nie brak ludzi, którzy chcieliby wziąć krzyż Chrystusa na swoje ramiona. Prawdopodobnie chętnie by to uczyniła Maryja i towarzyszące Jej niewiasty. Wziąłby krzyż Jan, wzięliby nawet inni, mniej odważni uczniowie.
I w dziejach Kościoła nie brak ludzi, którzy chcieliby Kościołowi pomóc. Chrystus powołuje do tego dzieła tych, którzy sami podsuwają swoje ramiona pod krzyż Kościoła. Do nich należymy również my. Jakże wdzięczni jesteśmy za to zaproszenie.
5. Śmierć Pana Jezusa na krzyżu
Podnosimy nasze oczy ku oczom Chrystusa, które powoli się zamykają. Pragnęlibyśmy zatrzymać te opadające powieki, ale wiemy, że gdy się zamkną, ludzkie oczy Boga W cielonego ujrzą Ojca. Syn człowieczy niosący w sobie Słowo Przedwieczne przedstawi się Ojcu, wiodąc za sobą zdobycz -wszystkie dusze wyprowadzone z otchłani. Jest to pierwszy zwycięski pochód Chrystusa Króla.
Podnosimy nasze serca do Serca Jezusowego i liczymy Jego uderzenia... Pragnęlibyśmy, aby to Serce nigdy się nie zatrzymało, ale ono musi stanąć na chwilę, aby zostało otwarte i mogło oddać nam wszystką miłość, aż do ostatniej kropli krwi.
Podnosimy wszystkie nasze najlepsze uczucia ku krzyżowi, który odmienia swą postać. Już nie jest narzędziem hańby, staje się krzyżem nadziei. Otaczamy drzewo nadziei jedynej, wyłącznej, nowe drzewo rajskie. Najwspanialszy jest na nim Owoc, który nie odbiera życia, ale je przywraca. Jest to prawdziwie *drzewo wiadomości wszelkiego dobra*.
Tłoczymy się do krzyża. Podchodzimy jak najbliżej. Stajemy we wspólnej Chrystusowej rodzinie: Maryja, niewiasty, Jan, żołnierze, setnik. Przybliżają się powoli uczniowie. Odchodzą nieprzyjaciele. Przy krzyżu zostają sami przyjaciele, święta rodzina Chrystusa. Oni to na ramionach swoich dopełniają ciągle wywyższenia krzyża.
Bł. Stefan Wyszyński, Laski, 1 XII 1961 r.
Tajemnice chwalebne
1. Zmartwychwstanie Pana Jezusa
Pragniemy modlić się z Ojcem Świętym, który stale o nas pamięta, tyle razy dając tego dowody. Podziękujemy Bogu za wszystkie łaski, jakimi go obdarza. Radujemy się, że ma tak wspaniałą sposobność wyznawania Chrystusa przed narodami świata, wyznawania wiary w Jego Zmartwychwstanie. Radujemy się z tego Zmartwychwstania, które jest zapowiedzią naszego zmartwychwstania. Żyjemy tą prawdą. W stosunku do niej układamy wszystkie nasze dzienne sprawy, które oddajemy w dłonie Matki Najświętszej.
2. Wniebowstąpienie Pana Jezusa
Chrystus wstąpił do nieba, aby przygotować nam miejsce. I my kiedyś za Nim pójdziemy. Ale już dziś naszym udziałem jest wewnętrzne obcowanie z Bogiem, Ojcem najlepszym. Już dziś człowiek dąży do wyższych rzeczy, szuka w swoim sercu Boga. Już dziś czuje, że dopiero wtedy, gdy spocznie w Bogu, osiągnie pełną radość i pełen spokój. Każdy człowiek pragnie pokoju, jakiegoś wewnętrznego wytchnienia, o które tak często modlimy się w liturgii Kościoła.
3. Zesłanie Ducha Świętego
Duch Święty napełnia okrąg ziemi tak, iż wszystko, co się na tym okręgu ziemskim mieści, ma na sobie znamię Jego głosu, mądrości, wiedzy, światła, jedności. A jakie jest dążenie człowieka? Człowiek nie dąży do ciemności, nie lubi jej. Gdy ciemność przyjdzie, rozświetla ją światłem. Nie lubi ciemności w umyśle i w sercu. Pragnie pogody, którą przynosi Duch mądrości, rozumu, rady, męstwa, umiejętności, pobożności i bojaźni Bożej.
Dlatego też zapowiedź Ducha Świętego, którego Jezus miał posłać od Ojca, była największą nadzieją człowieka. Uczniowie wraz z Matką Chrystusową czekali na tego Ducha, który ma ogarnąć oblicze ziemi, tak jak ogarnął Maryję. Dziękujemy za ten wielki dar nadziei.
4. Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny
Pan Jezus zapowiadał tę chwilę. Mówił: "Potrzeba, abym odszedł. Idę przygotować wam miejsce. Gdy odejdę do Ojca, u którego jest mieszkań wiele, przygotuję wam miejsce. A wtedy przyjdę i wezmę was, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem... i aby radość wasza była pełna" (por. J 14,2-3; 15,11). Trudno sobie wyobrazić, co nagotował Bóg tym, którzy Go miłują.
Ta zapowiedź wypełniła się w Matce Jezusa Chrystusa. Słyszeliśmy wprawdzie o tym, że Bóg zabierał proroków do nieba, ale w jakiej postaci - nie wiemy. Wiemy natomiast, że Maryja była wzięta z duszą i z ciałem. Wiemy, że czeka to również każdego człowieka w dniu zmartwychwstania. Radujemy się, że i nasza osobowa tożsamość nie będzie unicestwiona, lecz przygotowana do wiecznego trwania w radości z Bogiem.
W Matce Najświętszej widzimy Tę, która pierwsza zjednoczyła się z Chrystusem i która pierwsza wzięta została do nieba.
5. Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny na Królową nieba i ziemi
Ukoronowanie Matki Boga w niebie to tylko zewnętrzny wyraz uwielbienia, którym Bóg chce uczcić Służebnicę swoją. Jaka jednak mieści się w tym głębia! Przecież topie tylko jakiś zewnętrzny znak, jak sobie ludzie dziś wyobrażają, upraszczając rzeczywistość, nie dającą się odtworzyć. To jest na pewno wielka, nie dająca się wypowiedzieć radość ogarniająca całą osobę Maryi. Jest to jakaś niezwykła światłość Łaski pełnej, jakieś wewnętrzne widzenie wszystkich tajemnic Bożych. Jest to nie dające się wyobrazić wewnętrzne doznanie szczęścia, które już się nie skończy. To szczęście będzie
stałym udziałem osoby, w pełni zjednoczonej z Bogiem, posiadającej pełną wiarę i ogarniętej miłością. O takim to uwieńczeniu Bogurodzicy myśli zapewne Kościół, gdy mówi, że Maryja jest prototypem Kościoła, wzorem dla każdego człowieka.
Bł. Stefan Wyszyński, Choszczówka, 10 X 1979 r.
Oprac. MARYJNI.PL
Źródło: Stefan Kardynał Wyszyński. Odmawiajcie różaniec, "Soli Deo", Warszawa 1995.