Część 6: Powody czci Maryi (1-5)
[II. Na czym polega nabożeństwo do Maryi?]
[D. Doskonała praktyka nabożeństwa do Maryi]
[2. Powody, które powinny nas skłaniać do polecenia tego nabożeństwa.]
[Nabożeństwo to oddaje nas całkowicie na służbę Bogu.]
135. Oto pierwszy powód wskazujący, jak doskonale jest ofiarować samego siebie Chrystusowi Panu przez ręce Maryi.
Jeśli nie można wyobrazić sobie na ziemi wznioślejszego zajęcia nad służbę Bożą, jeśli najmniejszy sługa Boży bogatszy jest, możniejszy i szlachetniejszy niż ci wszyscy królowie i cesarze ziemi, co nie są sługami Boga, to jakże wielkie są bogactwa, jakże wielka potęga i godność wiernego i doskonałego sługi Bożego, co służbie tej poświęca się całkowicie, bez zastrzeżeń i bez granic! Takim sługą jest ów, kto z miłości stał się wiernym niewolnikiem Jezusa i Maryi; kto oddał się całkowicie na służbę tego "Króla królów" przez ręce Jego Najśw. Matki; kto dla siebie nic nie zatrzymał. Całe złoto ziemi, wszelka piękność niebios nie dorównują wartości takiego sługi.
136. Inne zgromadzenia, stowarzyszenia i bractwa, ustanowione ku czci Pana naszego i Jego Najśw. Matki, tyle dobrego czyniące w chrześcijaństwie, nie wymagają od swych członków oddania wszystkiego bez zastrzeżeń. Nakazują tylko pewne praktyki i uczynki, przez które członkowie czynią zadość swym zobowiązaniom, pozostawiają zaś im swobodę co do innych działań i reszty czasu ich życia. Natomiast to nabożeństwo wymaga, byśmy wszystkie myśli, słowa, czyny, cierpienia i cały czas naszego życia ofiarowali bez zastrzeżeń Jezusowi i Maryi, tak, żeby w każdej chwili - czy to czuwamy, śpimy; jemy czy pijemy; spełniamy czyny największe czy najdrobniejsze - móc szczerze powiedzieć: wszystko, co czynimy, nawet o tym nie myśląc - samą mocą naszego poświęcenia - jest własnością Jezusa i Maryi, na mocy tego aktu ofiarowania, chyba że świadomie go cofniemy. Jakaż to wielka pociecha!
137. Jak już zaznaczyliśmy, brak lepszego środka, by w łatwy sposób pozbyć się owego szukania samego siebie, które wkrada się niepostrzeżenie nawet do najlepszych naszych czynów. Tej wielkiej łaski udziela nam nasz dobry Jezus w nagrodę za heroiczny i bezinteresowny czyn, jaki spełniamy, ofiarując Mu przez ręce Najśw. Maryi Panny całą wartość dobrych naszych uczynków. Jeżeli Jezus stokrotnie wynagradza już na tym świecie tych, co dla Jego miłości opuszczają dobra zewnętrzne, doczesne i przemijające [ 115 ], jakaż będzie owa nagroda, której udzieli On tym, co składają w ofierze nawet swe dobra wewnętrzne i duchowe.
138. Jezus, nasz wielki Przyjaciel, oddał się nam bez zastrzeżeń, z duszą i ciałem, z cnotami, łaskami i zasługami: "Zdobył mnie całego - mówi św. Bernard - oddając mi się całkowicie". Czyż nie jest wymogiem sprawiedliwości i wdzięczności, byśmy dali Jezusowi wszystko, co dać możemy? Wszak to Jezus pierwszy był wobec nas hojny. Idźmy za Nim, a doznamy w życiu, w godzinę śmierci i w wieczności jeszcze większej Jego szczodrobliwości.
[Nabożeństwo to każe nam naśladować przykład dany przez Jezusa Chrystusa i Boga samego i praktykować pokorę.]
139. Drugi powód wskazuje na to, iż słuszne jest, a dla chrześcijanina nadzwyczaj zbawienne, ofiarować się całkowicie Najśw. Maryi Pannie według wyłożonej tu praktyki, aby tym doskonalej należeć do Pana Jezusa.
Ten dobry Mistrz nie wzgardził zamknięciem się w łonie Najśw. Dziewicy jako więzień i niewolnik z miłości i był Jej poddany i posłuszny przez lat trzydzieści. Otóż tu, powtarzam, gubi się rozum ludzki, gdy rozważa postępowanie Mądrości Wcielonej: choć mogła, nie chciała Ona oddać się ludziom wprost, lecz przez Najśw. Dziewicę. Jezus nie chciał przyjść na świat w wieku dojrzałym, bez zależności od kogokolwiek, lecz jako biedne dzieciątko, zależne od starań i opieki Matki Najśw.. Ta nieskończona Mądrość, która tak bardzo pragnęła uwielbienia Boga Ojca i zbawienia ludzi, nie znalazła skuteczniejszego i odpowiedniejszego środka nad poddanie się we wszystkim Najśw. Dziewicy, nie tylko przez pierwsze osiem, dziesięć lub piętnaście lat życia, jak inne dzieci, lecz przez lat trzydzieści. Więcej też widać chwały oddała Bogu, swemu Ojcu, poddając się Najśw. Dziewicy, niż gdyby poświęciła te trzydzieści lat na czynienie cudów, głoszenie słowa Bożego po całej ziemi, na nawracanie wszystkich ludzi - inaczej bowiem to właśnie by czyniła. Jakże wielbi Boga ten, kto za przykładem Jezusa poddaje się Maryi! Czyż mając przed oczyma ów widoczny i znany powszechnie przykład, bylibyśmy tak nierozumni, by myśleć, że znajdziemy doskonalszy i łatwiejszy sposób oddania chwały Bogu niż podporządkowanie się Maryi śladem Jej Syna?
140. Powinniśmy zatem żyć w zależności od Najśw. Dziewicy. Przypomnijmy tu sobie to, co rzekłem, o przykładzie, dawanym nam przez Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego, gdy chodzi o zależność od Matki Najśw..
Bóg Ojciec tylko przez Maryję dał i daje nam swego Syna, tylko przez Maryję przysposabia sobie dzieci, i przez Maryję udziela swych łask.
Syn Boży tylko przez Maryję przyjął ludzką naturę dla całej ludzkości; tylko przez Maryję w łączności z Duchem Świętym uobecnia się On codziennie i kształtuje, i tylko przez Maryję udziela swych cnót i zasług.
Duch Święty tylko przez Maryję ukształtował Jezusa Chrystusa i tylko przez Nią tworzy członki Jego Ciała Mistycznego (Kościoła), oraz przez nią tylko rozdziela swe dary i łaski.
Czy przy tylu, tak dobitnych przykładach danych nam przez samą Trójcę Przenajśw. moglibyśmy obyć się bez Maryi, nie poświęcać się Jej i od Niej nie zależeć, gdy idziemy do Boga i Jemu chcemy się poświęcić? Zaiste, musielibyśmy być zupełnie zaślepieni.
141. Oto kilka zdań wybranych z pism Ojców Kościoła, które przytaczam na poparcie tego, co powiedziałem:
- Dwóch jest synów Maryi: Bóg-człowiek i zwykły człowiek; jednego Maryja jest Matką według ciała, drugiego według duszy (św. Bonawentura i Orygenes).
- Taka jest wola Boga, który chciał, abyśmy wszystko mieli przez Maryję. Jeśli zatem posiadamy jakąś nadzieję, jakąś łaskę, jakiś dar zbawienny, wiedzmy, że Jej to zawdzięczamy (św. Bernard).
- Wszystkie dary, cnoty i łaski Ducha Świętego Maryja rozdziela swoimi rękami, kiedy chce, jak chce i ile chce (św. Bernardyn).
142. Bóg - mówi św. Bernard - widząc, że jesteśmy niegodni otrzymywać łaski bezpośrednio z Jego rąk, przekazuje je Maryi, byśmy przez Nią otrzymywali wszystko, cokolwiek dać nam zechce. Znajduje również swoją chwałę w otrzymywaniu z rąk Maryi wdzięczności, czci i miłości, jakie winniśmy Mu za otrzymane dobrodziejstwa. Słuszne jest zatem, żebyśmy to Boże postępowanie naśladowali, aby - jak uczy dalej św. Bernard - łaska wróciła do swego Sprawcy tym samym przewodem, przez który do nas spłynęła. Czynimy to w przedstawionym nabożeństwie. Ofiarujemy i poświęcamy wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy, Najśw. Dziewicy, by Pan nasz Jezus Chrystus otrzymał za Jej pośrednictwem chwałę i wdzięczność, która Mu się należy. Uznajemy się za niegodnych i niezdolnych, by zbliżyć się wprost do Jego nieskończonego Majestatu i dlatego uciekamy się do orędownictwa Najśw. Dziewicy.
143. Nabożeństwo to jest ponadto aktem wielkiej pokory, którą Bóg miłuje ponad inne cnoty. Dusza, która się wywyższa, poniża Boga, dusza zaś, która się upokarza, wywyższa Boga. Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę [ 116 ]. Jeżeli się uniżasz uważając, żeś niegodny zbliżyć się do Niego i stanąć przed Nim, wtedy On sam zstępuje i uniża się, by przyjść do ciebie i wywyższyć cię wbrew twej woli. Przeciwnie dzieje się, gdy człowiek w swej zuchwałości zbliża się do Boga bez pośrednictwa. Bóg się wtedy oddala i nie można Go dosięgnąć. Jak bardzo Bóg kocha pokorę serca! A do tej właśnie pokory zobowiązuje nas praktyka wspomnianego nabożeństwa. Uczy nas ono, że nikt nie powinien zbliżać się wprost do Pana naszego, jakkolwiek jest łagodny i miłosierny, ale że każdy człowiek powinien korzystać z orędownictwa Najśw. Dziewicy zawsze i wszędzie: czy chce stanąć przed Panem, czy mówić do Niego, czy zbliżyć się do Niego, czy Mu cokolwiek ofiarować, czy zjednoczyć się z Nim i Jemu się poświęcić.
[To nabożeństwo zapewnia nam względy Najśw. Dziewicy.]
144. Trzeci powód. Najśw. Maryja Panna jest Matką pełną łagodności i miłosierdzia, której nikt nie zdoła prześcignąć w miłości i hojności. Gdy Ona widzi, że ktoś oddaje się Jej całkowicie, by Ją czcić i Jej służyć, ogołacając się ze wszystkiego, co mu najdroższe, by Ją tym przyozdobić - również i Maryja oddaje się całkowicie i w sposób niewysłowiony temu, kto Jej oddaje wszystko.
Zanurza go w morzu swych łask; przyozdabia go swymi zasługami; wspiera go swoją potęgą; oświeca go swym światłem; napełnia swoją miłością; udziela mu swych cnót: pokory, wiary, czystości itd.; staje się jego rękojmią, dopełnieniem i jego "wszystkim" u Jezusa. Wreszcie, ponieważ taka osoba należy zupełnie do Maryi, to i Maryja należy całkowicie do niej, tak, iż o takim doskonałym słudze i dziecku Maryi można rzec to, co św. Jan Ewangelista mówi o sobie, iż obrał Najśw. Dziewicę jako całe swe dobro: uczeń wziął Ją do siebie [ 117 ].
145. Wszystko to rodzi w duszy wiernego sługi wielką niewiarę w siły własne, wstręt i odrazę do samego siebie, a z drugiej strony wielką ufność do Najśw. Dziewicy i nieograniczone oddanie się swej Dobrej Pani. Już nie opiera się on, jak przedtem, na własnych postanowieniach, zamiarach, zasługach, cnotach i dobrych uczynkach, gdyż uczyniwszy z nich raz na zawsze całkowitą ofiarę Jezusowi Chrystusowi przez swą Dobrą Matkę, posiada jeden tylko skarb, w którym się wszystkie jego dobra mieszczą, a które nie są już jego własnością: tym skarbem jest Maryja.
Dlatego zbliża się on do Pana bez służalczej obawy i bez lęku i prosi Go z wielką ufnością. Umie wczuć się w myśli i uczucia pobożnego i uczonego zakonnika Ruperta, który czyniąc aluzję do zwycięstwa Jakuba nad aniołem [ 118 ] zwraca się do Najśw. Dziewicy tymi pięknymi słowami: O Maryjo! Księżniczko moja, Matko Niepokalana Boga i człowieka, Jezusa Chrystusa! Uzbrojony nie w moje, ale w Twoje zasługi, pragnę walczyć z tym Mężem, to znaczy ze Słowem Bożym.
Jakże potężny i mocny jest u Jezusa Chrystusa ten, kto uzbrojony jest w zasługi i orędownictwo godnej Matki Boga, która - jak mówi św. Augustyn - miłością pokonała Wszechmocnego [ 119 ].
146. Ponieważ przez to nabożeństwo składamy Panu w darze, przez ręce Najśw. Matki, wszystkie nasze dobre uczynki, owa Dobra Pani oczyszcza je, uszlachetnia i sprawia, że Jej Syn je przyjmuje.
1) Maryja oczyszcza nasze dobre uczynki z wszelkiego brudu miłości własnej i z niedostrzegalnego przywiązania do stworzeń, nieznacznie wkradającego się do najlepszych czynów. Z chwilą, gdy w Jej przeczystych i życiodajnych rękach, nigdy nieskalanych i nigdy bezczynnych, oczyszczających wszystko, czego się dotkną - znajdą się nasze uczynki natychmiast stają się czyste, bo z daru, jaki Jej składamy, Maryja usuwa wszystko, co zepsute i niedoskonałe.
147. 2) Maryja uszlachetnia nasze dobre uczynki, zdobiąc je swymi zasługami i cnotami. Wyobraźmy sobie wieśniaka, który chcąc zdobyć sobie przyjaźń i przychylność króla, idzie do królowej i oddaje jej jabłko, stanowiące cały jego dobytek, z prośbą, by je ofiarowała królowi. Królowa przyjmuje ten ubogi i nikły dar wieśniaka, a położywszy go na wielką, szczerozłotą tacę, ofiaruje go w jego imieniu królowi. Wówczas jabłko, samo w sobie prawie żadnej nie przedstawiające wartości, byłoby - przez wzgląd na złoty półmisek, a przede wszystkim na osobę, która je wręcza - podarunkiem godnym królewskiego majestatu.
148. 3) Maryja przedstawia nasze dobre uczynki Jezusowi Chrystusowi, ostatecznie bowiem niczego z tego, co Jej ktoś ofiaruje, dla siebie nie zatrzymuje. Wszystko oddaje wiernie Jezusowi. Kto Maryi daje, daje Jezusowi. Gdy Ją ktoś sławi i chwali, Maryja sławi i wielbi Jezusa. I jak wówczas, gdy św. Elżbieta Ją wysławiała, tak i teraz, ilekroć my Ją chwalimy i wielbimy, Maryja śpiewa: Magnificat anima mea Dominum - Wielbi dusza moja Pana [ 120 ].
149. 4) Maryja sprawia, że Jezus przyjmuje te dobre uczynki, jakkolwiek dla "Świętego świętych" i "Króla królów" mały i ubogi przedstawiają dar. Jeżeli Jezusowi ofiarujemy coś bezpośrednio, opierając się na własnych siłach i zdolnościach, wtedy On bada nasz dar i nieraz odrzuca go dla zmazy, pochodzącej z miłości własnej, jak niegdyś odrzucił ofiary Żydów przepojone samowolą [ 121 ].
Jeśli jednak ofiarujemy cokolwiek Jezusowi przez czyste i dziewicze ręce Jego ukochanej Matki, wtedy dotykamy (jeśli wolno tak powiedzieć) Jego słabej strony. Bo Jezus nie patrzy tyle na sam dar, ile raczej na tę najmilszą Matkę, która ów dar wręcza. Nie zważa na to, skąd dar pochodzi, lecz raczej, kto go podaje. Tak Maryja, której prośby Syn nigdy nie odrzuca, lecz zawsze miłośnie przyjmuje, sprawia, że wszystko, małe czy duże, cokolwiek swemu Synowi przedstawia, znajduje u Jego Majestatu przychylne przyjęcie. Wystarczy, Maryja przedstawiła, a Jezus przyjmuje i zatwierdza. Oto złota rada, której św. Bernard udzielił swoim uczniom: Gdy pragniecie ofiarować coś Bogu, jeśli nie chcecie zostać odrzuceni, postarajcie się uczynić to przez najmilsze i najgodniejsze ręce Maryi [ 122 ].
150. Czyż sama natura nie ukazuje podobnego postępowania istotom małym wobec wielkich? Dlaczego więc łaska nie miałaby nas pobudzać, żebyśmy my postępowali tak wobec Boga, który przewyższa nas nieskończenie i wobec którego mniejsi jesteśmy niż najdrobniejszy pył? Wszak mamy Orędowniczkę tak potężną, że Bóg Jej nigdy niczego nie odmawia; tak mądrą i roztropną, że zna wszystkie sekrety pozwalające zdobyć Serce Boga; tak dobrą i litościwą, iż nie odrzuca nikogo, choćby nie wiem jak był nędzny i grzeszny.
Poniżej [ 123 ] wyjaśnię te prawdy przykładem wziętym z historii Jakuba i Rebeki.
[To nabożeństwo jest doskonałym sposobem oddania największej chwały Bogu.]
151. Czwarty powód. Nabożeństwo to wiernie praktykowane jest doskonałym sposobem, by wartość wszystkich naszych dobrych czynów została obrócona na największą chwałę Bożą [ 124 ]. Nikt prawie nie działa w tym szlachetnym celu, choć wszyscy jesteśmy do tego zobowiązani. Jedni bowiem po prostu nie wiedzą, na czym polega najwyższa chwała Boża; inni zaś wcale jej nie pragną. Natomiast Najświętsza Maryja Panna, której oddajemy wartość i zasługę naszych dobrych uczynków, wie doskonale, jak szukać owej chwały. I dlatego wierny sługa tej Dobrej Pani, który poświęcił się Jej całkowicie, może być pewien, iż wartość wszystkich jego uczynków, myśli i słów przyczynia się do pomnożenia chwały Boga, póki sam swej ofiary wyraźnie nie cofnie. Czy może być coś bardziej pocieszającego dla duszy, kochającej Boga miłością czystą i bezinteresowną, która chwałę Boga i Jego sprawy więcej ceni niż interesy własne?
[To nabożeństwo jest drogą do zjednoczenia z naszym Panem.]
152. Piąty powód. Nabożeństwo to jest drogą łatwą, krótką, doskonałą i pewną, wiodącą do zjednoczenia z Panem naszym, co stanowi doskonałość chrześcijańską.
[Jest drogą łatwą.]
1. Jest ono drogą łatwą, którą Jezus Chrystus utorował sam, do nas przychodząc, i na której brak przeszkód, by do Niego dojść. Można wprawdzie osiągnąć zjednoczenie z Bogiem inną też drogą, ale wtedy nie obędzie się bez liczniejszych krzyży, ciężkich umartwień i o wiele większych przeszkód, trudnych do przezwyciężenia. Dusza przechodzi wówczas przez ciemne noce, przez walki i nadzwyczajne cierpienia, przez urwiska, przez ciernie i straszne pustkowia. Droga Maryi zaś jest łagodniejsza i spokojniejsza.
Prawda, że i tu trzeba staczać ciężkie walki i przezwyciężać wielkie opory. Ale ta Dobra Matka i Pani zawsze jest przy swoich wiernych sługach, by im oświecać ciemności, pouczać w wątpliwościach, umacniać w chwilach trwogi, podtrzymywać w walkach i trudnościach - tak, że ta dziewicza droga do Jezusa Chrystusa w porównaniu z drogami innymi jest naprawdę drogą róż i miodu. Nieliczni święci, jak np. św. Efrem, św. Jan Damasceński, św. Bernard, św. Bernardyn, św. Bonawentura, św. Franciszek Salezy, poszli tą łagodną drogą do Jezusa Chrystusa, bo Duch Święty, wierny Oblubieniec Maryi, wskazał im ową drogę ze szczególną łaską. Inni święci natomiast, a nawet większość, mając nabożeństwo do Najśw. Maryi Panny, tej wzniosłej drogi nie wybrali wcale, lub szli nią krótko. Stąd ich doświadczenia trudniejsze i niebezpieczniejsze.
153. Skądże więc pochodzi, zapyta niejeden z wiernych czcicieli Maryi, że wierni słudzy tej Dobrej Matki tyle mają sposobności do cierpienia, cierpiąc więcej niż ci, którzy nie są Jej tak oddani? Są zwalczani, prześladowani, obrzucani oszczerstwami, inni nie mogą ich znieść chodzą w ciemnościach wewnętrznych i po pustkowiach, gdzie brak najmniejszej kropli rosy niebieskiej. Jeżeli to nabożeństwo do Najśw. Dziewicy ma ułatwić drogę do Jezusa Chrystusa, to dlaczego ci ludzie są najdotkliwiej ukrzyżowani?
154. Odpowiadam na to: jest prawdą, że najwierniejsi słudzy Najśw. Dziewicy, jako najwięksi Jej ulubieńcy, otrzymują od Niej największe łaski i przywileje - są nimi krzyże. Twierdzę jednak, że słudzy Maryi krzyże te noszą z większą łatwością, większą zasługą i z większą chwałą. To, co innych by tysiąc razy zatrzymało lub powaliło na ziemię, sług Maryi nie zatrzymuje ni razu i sprawia, że idą oni dalej, bo najlepsza ta Matka, pełna łaski i namaszczenia Ducha Świętego, wszystkie ich krzyże zaprawia słodyczą matczynej łagodności i namaszcza czystą miłością, tak, że słudzy Maryi przyjmują je z weselem, bo słodkie są niby zaprawione w cukrze zielone orzechy, bardzo gorzkie same w sobie. Twierdzę zatem, iż kto pragnie żyć cnotliwie i pobożnie w Jezusie Chrystusie, kto cierpieć chce prześladowanie [ 125 ] i nieść swój codzienny krzyż - nigdy nie będzie potrafił dźwigać ciężkich krzyży, albo nie będzie ich nosił z weselem do końca, jeśli nie będzie się odznaczał żarliwym nabożeństwem do Najśw. Dziewicy. Ona to sprawia, że krzyż staje się słodki. Tak samo właśnie - bez wielkiego, trwałego przymusu nikt nie zdoła jeść zielonych orzechów, nie usmażonych w cukrze.
[Jest drogą krótką.]
155. 2. Przedstawione nabożeństwo do Najśw. Dziewicy jest drogą krótką, prowadzącą do Jezusa Chrystusa: najpierw dlatego, że nie można na niej zbłądzić; następnie, jak dopiero co wspomniałem, droga ta jest radośniejsza i łatwiejsza, a więc idzie się po niej o wiele szybciej. Żyjąc w poddaństwie i w zależności od Maryi, w krótkim czasie postąpimy dalej, aniżeli przez całe lata żyjąc w samowoli i opierając się na własnych siłach. Napisano wszak, że człowiek posłuszny i oddany Matce Bożej opiewać będzie zwycięstwa odniesione nad wszystkimi nieprzyjaciółmi [ 126 ]. Prawda: nieprzyjaciele będą się starać przeszkadzać mu w postępie, zmuszać go do odwrotu, czy doprowadzić do upadku, ale opierając się na Maryi, z Jej pomocą i pod Jej kierunkiem - nie upadnie, nie cofnie się, a nawet się nie opóźni, lecz będzie ku Chrystusowi postępował krokiem olbrzyma, tą samą drogą, którą - jak napisano - Jezus krokami olbrzyma przyszedł do nas w krótkim czasie [ 127 ].
156. Jak sądzicie, dlaczego Jezus Chrystus żył na ziemi tak krótko i dlaczego prawie wszystkie lata - z niewielu lat swego życia - spędził w posłuszeństwie wobec swej Matki? Otóż dlatego, że wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele [ 128 ], więcej niż Adam, którego winy przyszedł naprawić. Chociaż Adam żył dłużej niż 900 lat, Jezus Chrystus żył długo, gdyż pragnąc spełnić wolę Ojca, żył w zupełnym poddaniu i ścisłej jedności z Matką najśw.. Albowiem:
1) kto czci swoją matkę, podobny jest do człowieka gromadzącego skarby, mówi Duch Święty [ 129 ]; to znaczy, kto czci Maryję, swą Matkę, przez to, że się Jej poddaje i we wszystkim jest Jej posłuszny, stanie się w krótkim czasie bardzo bogaty, ponieważ gromadzi skarby codziennie;
2) według trafnej interpretacji słów Ducha Świętego: Starość moja dozna wielkiego miłosierdzia w żywocie Matki [ 130 ]; młodzieńcy stają się w łonie Maryi starcami pod względem oświecenia, świętości, doświadczenia i mądrości, i w niewielu latach dochodzą do miary wielkości według pełni Chrystusa [ 131 ]; powiadam: "w łonie", które objęło i poczęło człowieka doskonałego i zdolne było objąć Tego, którego cały świat ogarnąć nie zdoła.
[Jest drogą doskonałą.]
157. 3. Praktykowanie tego nabożeństwa do Najśw. Dziewicy jest doskonałą drogą do Jezusa Chrystusa i zjednoczenia się z Nim, ponieważ Najświętsza Maryja Panna jest Istotą najdoskonalszą i najświętszą ze wszystkich stworzeń, a Jezus Chrystus, doskonale do nas przychodząc, nie obrał sobie innej drogi w swej wielkiej i przedziwnej podróży. Najwyższy i Niepojęty, Niedostępny, TEN, KTÓRY JEST [ 132 ], zechciał przyjść do nas, małych robaczków ziemskich, którzy jesteśmy niczym. Jakże się to stało?
Najwyższy zstąpił do nas w sposób doskonały i boski przez pokorną Maryję, nie tracąc przez to nic ze swej Boskości i świętości. Toteż nie inaczej jak przez Maryję maluczcy powinni doskonale wznosić się do Najwyższego, wolni od wszelkich obaw.
Niepojęty zapragnął, by mała Maryja objęła Go i całkowicie ogarnęła, i nie stracił przy tym nic ze swej niezmienności. I my zatem doskonale i bez zastrzeżeń musimy dać się pomieścić w małej Maryi i pozwolić do końca się właśnie Jej prowadzić.
Niedostępny zbliżył się do nas przez Maryję i przez Nią się zjednoczył najściślej, bo osobowo, z naszym człowieczeństwem, nie tracąc przez to nic z blasku swego Majestatu.
Toteż i my powinniśmy zbliżać się do Boga przez Maryję i jednoczyć się najściślej z Jego Majestatem, nie obawiając się odrzucenia.
Wreszcie, TEN, KTÓRY JEST, chciał przyjść do tego, co "nie jest" [ 133 ], i sprawić, by to, co "nie jest", stało się Bogiem [ 134 ], stało się TYM, KTÓRY JEST. Bóg dokonał tego w sposób doskonały przez to, że oddając się i poddając całkowicie młodziutkiej Maryi Dziewicy, nie przestał w czasie być zarazem TYM, KTÓRY JEST, czyli odwiecznym Bogiem. Podobnie więc i my, choć jesteśmy niczym, możemy przez Maryję stać się Bogu podobni przez łaskę i chwałę - mianowicie: gdy się Jej oddamy doskonale i całkowicie, tak, abyśmy sami w sobie będąc niczym, w Niej byli wszystkim, wolni od obaw, że się mylimy.
158. Gdyby wskazano mi nową drogę, którą można by dojść do Jezusa Chrystusa, i gdyby droga ta wyłożona była wszystkimi zasługami błogosławionych, ozdobiona wszelkimi ich heroicznymi cnotami, rozjaśniona i upiększona całą światłością i pięknem aniołów, i gdyby wszyscy aniołowie i święci na niej stanęli, by prowadzić, bronić i podtrzymywać tych, co nią iść pragną, zaprawdę, powiem śmiało i powiem prawdę: ponad tę drogę, tak doskonałą, wybrałbym raczej niepokalaną drogę Maryi: Czyni niepokalaną drogę moją, drogę bez skazy i plamy, bez grzechu pierworodnego i uczynkowego, bez cienia i ciemności. A kiedy mój miły Jezus w całej swej chwale przyjdzie po raz drugi na świat, by nad nim panować, nie obierze innej drogi jak Maryję Niepokalaną, przez którą w sposób tak pewny i doskonały przyszedł po raz pierwszy. Różnica między Jego pierwszym a ostatnim przyjściem będzie taka, że pierwsze Jego przyjście było utajone i ukryte, gdy tymczasem drugie będzie chwalebne i jaśniejące. Jednakże oba sposoby przyjścia Chrystusa są doskonałe, bo oba dokonują się przez Maryję. Niestety! Nikt tej tajemnicy nie pojmuje: Niech zamilknie tu wszelki język!
[Jest drogą pewną]
159. 4. Przedstawione nabożeństwo do Najśw. Dziewicy jest drogą pewną, by dojść do Jezusa Chrystusa, zjednoczyć się z Nim i przez to osiągnąć doskonałość:
1) ponieważ praktyka ta nie jest nowa. Raczej jest ona tak dawna, że początku jej nie da się ściśle wyznaczyć, jak tego dowodzi zmarły niedawno w opinii świętości Boudon (archidiakon, 1624-1702), w książce poświęconej owemu nabożeństwu [ 135 ]. Z całą pewnością ślady wspomnianego nabożeństwa znajdujemy w Kościele już od ponad 700 lat.
Święty Odylon, opat z Cluny, który żył około roku 1040, był - jak czytamy w jego życiorysie - jednym z pierwszych, który praktykował to nabożeństwo we Francji.
Kardynał Piotr Damiani opowiada, że w roku 1016 brat jego, błogosławiony Marinus, w obecności swego kierownika ofiarował się w sposób bardzo budujący Najśw. Dziewicy w charakterze niewolnika. Założył sobie sznur na szyję, ubiczował się, a jako zewnętrzny znak swego oddania i poświęcenia się Najśw. Dziewicy złożył na ołtarzu pewną sumę pieniędzy. Przez całe życie był tak wierny temu nabożeństwu, iż wysłużył sobie łaskę, iż w chwili śmierci ta Dobra Pani nawiedziła go i pocieszała, obiecując mu raj w nagrodę za wierną służbę.
Cezary Bolland wymienia sławnego rycerza Waltera z Birbach, który około roku 1300 ofiarował się całkowicie Najśw. Dziewicy.
Nabożeństwo to praktykowało wielu ludzi do XVII w., kiedy zostało ono przyjęte powszechnie.
160. Ojciec Szymon de Rojas, z zakonu trynitarzy, zwanym też Zakonem od Wykupu Niewolników, kaznodzieja króla Filipa III, rozpowszechnił owo nabożeństwo w całej Hiszpanii i w Niemczech i za pośrednictwem Filipa III uzyskał od Grzegorza XV wielkie odpusty dla tych, którzy je praktykują.
Ojciec de Los Rios (1580-1652), z zakonu św. Augustyna, wraz ze swym przyjacielem o. de Rojas podjął ogromne starania dla krzewienia tegoż nabożeństwa słowem i pismem w Hiszpanii i w Niemczech. Napisał wielkie dzieło, pt. Hierarchia Mariana, w którym zarówno z miłością, jak i z erudycją, pisze o początkach, doskonałości i istocie owego nabożeństwa.
Ojcowie Teatyni rozpowszechniali to nabożeństwo w ostatnim stuleciu we Włoszech, na Sycylii i w Sabaudii.
161. Ojciec Stanisław Falacjusz TJ (1592-1652) wspaniale rozkrzewił to nabożeństwo w Polsce [ 136 ].
Ojciec de los Rios przytacza w wymienionej już książce imiona królów, książąt, księżniczek oraz kardynałów różnych narodowości, którzy nabożeństwo to gorliwie praktykowali.
Ojciec Korneliusz a Lapide (1567-1637), znany zarówno z pobożności, jak i z głębokiej wiedzy, otrzymał od kilku biskupów i teologów polecenie, by nabożeństwo owo poddał gruntownemu badaniu. Dokładnie wykonawszy powierzone mu zadanie, wyraża się o nim z pochwałą godną jego pobożności. To samo uczyniło kilka innych wybitnych osób.
Ojcowie Jezuici, znani ze swej gorliwości w służbie Najśw. Dziewicy, w imieniu sodalisów kolońskich, przedstawili księciu Ferdynandowi Bawarskiemu, arcybiskupowi kolońskiemu, małą rozprawę o tym nabożeństwie [ 137 ]. Arcybiskup dał pozwolenie na jej druk i zachęcił wszystkich proboszczów i zakonników swej diecezji, by wszelkimi sposobami to doskonałe nabożeństwo rozkrzewiali.
162. Kardynał de Berulle (1515-1629), którego błogosławiona pamięć trwa w całej Francji, należał do najgorliwszych krzewicieli tego nabożeństwa we Francji, pomimo bezustannych oszczerstw i prześladowań, jakie musiał znosić ze strony krytykantów i wolnomyślicieli [ 138 ]. Oskarżali go o nowinki i przesądy. Wydali przeciwko niemu oszczercze pismo i posługiwali się (a raczej użył ich do tego szatan) rozlicznymi podstępami, by mu przeszkadzać w rozpowszechnianiu tego nabożeństwa we Francji. Lecz ów wielki i święty mąż z niezłomną cierpliwością znosił ich oszczerstwa, a na zarzuty, zawarte w ich paszkwilu, odpowiedział krótką rozprawą, w której obala ich wywody, wykazując, że nabożeństwo to oparte jest na przykładzie, jaki dał nam Chrystus, na naszych wobec Niego zobowiązaniach i ślubach, które złożyliśmy na Chrzcie św.
Zwłaszcza tym ostatnim dowodem zamyka usta swym przeciwnikom, jasno wykazując, że ofiarowanie się Najśw. Pannie i przez Jej ręce Chrystusowi nie jest niczym innym, jak doskonałym odnowieniem ślubów i obietnic Chrztu świętego.
163. W książce Boudona wymienieni są papieże, którzy nabożeństwo to pochwalali, i teologowie, którzy je badali i o prześladowaniach jakie je spotkały i jak zostały przezwyciężone; o tysiącach ludzi, którzy je przyjęli. Jest więc rzeczą pewną, że nabożeństwo to nie jest nowe, a jeśli nie jest ogólnie przyjęte, to dlatego, że mało jest tych, którzy to wzniosłe nabożeństwo są w stanie zrozumieć i praktykować.
164. 2) nabożeństwo to jest środkiem pewnym, by dojść do Chrystusa, gdyż pragnieniem Najśw. Dziewicy jest prowadzić nas do Chrystusa drogą pewną, podobnie jak miłosną wolą Jezusa jest prowadzić nas bezpiecznie do Ojca Przedwiecznego. Niechaj dusze dążące do doskonałości nie sądzą błędnie, że Maryja mogłaby stać się dla nich przeszkodą w ich zjednoczeniu z Bogiem. Bo czy jest możliwe, by Ta, co przed Bogiem znalazła łaskę dla całego świata i dla każdej poszczególnej duszy, była dla kogokolwiek przeszkodą, gdy idzie o uzyskanie owej wielkiej łaski, jaką jest zjednoczenie z Bogiem? Czyż byłoby możliwe, żeby Ta, która była pełna łaski oraz przebogata w dary Boże, zjednoczona z Bogiem i przebóstwiona tak, iż sam Bóg raczył się w Niej wcielić, stanęła na przeszkodzie tam, gdzie celem jest zupełne zjednoczenie z Bogiem?
Inne, nawet święte stworzenia, mogą niekiedy opóźnić zjednoczenie z Bogiem, to prawda. Ale nie Maryja - jak powiedziałem i powtarzać będę bezustannie. Jednym z powodów, dla których tak mało dusz dochodzi do pełni wieku Chrystusa, jest to, że Maryja, która była i jest zawsze Matką Syna i Oblubienicą Ducha Świętego, nie jest dostatecznie ukształtowana w ich sercach. Kto chce mieć owoc dojrzały i o pięknym kształcie, powinien mieć drzewo, które go rodzi. Kto chce mieć owoc życia, Jezusa Chrystusa, powinien mieć drzewo życia, którym jest Maryja.
Kto chce doznać w sobie działania Ducha Świętego, powinien być zjednoczony z Jego wierną i nierozłączną Oblubienicą, z Najświętszą Maryją, która Go czyni urodzajnym i płodnym, jak to już wcześniej zostało dowiedzione.
165. Bądźcie zatem przekonani, że im więcej we wszystkich waszych modlitwach, rozmyślaniach, czynach i cierpieniach, będziecie się wpatrywać w Maryję, choćby w sposób nie całkiem jasny i wyraźny, ale przynajmniej wejrzeniem ogólnym i niejako instynktownym, tym doskonalej odnajdować będziecie Tego, co zawsze jest z Maryją - Chrystusa wielkiego, potężnego, działającego i niepojętego, który przebywa w Maryi bardziej niż w niebie lub w jakimkolwiek stworzeniu wszechświata. Jest więc oczywiste, że Matka Boża, cała zanurzona w Bogu, nie może przenigdy dla człowieka dążącego do doskonałości być przeszkodą w drodze do zjednoczenia z Bogiem. Przeciwnie, nie było dotąd i nigdy nie będzie stworzenia, które by dla nas było skuteczniejszą pomocą w osiągnięciu tego wielkiego celu. Maryja bowiem udziela potrzebnych ku temu łask, jak słusznie zauważył św. German z Konstantynopola, który powiada, że ktokolwiek bywa napełniony myślą o Bogu, to tylko przez Maryję. Z drugiej zaś strony, chroni nas ta Dobra Matka od złudzeń i oszustw złego ducha.
166. Tam, gdzie panuje Maryja, tam złego ducha nie ma. Dlatego też jednym z niezaprzeczalnych dowodów, iż prowadzi kogoś dobry duch, jest jego wielkie nabożeństwo do Maryi i że o Niej często myśli i mówi. Tak uważał św. German z Konstantynopola, co uczy, iż podobnie, jak oddychanie jest dowodem pewnym, że człowiek nie umarł, tak częsta myśl o Maryi i wzywanie Jej miłującym sercem jest niezawodnym znakiem, że dusza nie umarła przez grzech.
167. Kościół i Duch Święty, który nim kieruje, wyraźnie mówią, iż Maryja sama pokonała wszelkie herezje: Wszystkie herezje sama zniszczyłaś na całym świecie [ 139 ]. Toteż nie zdarzyło się nigdy, jakkolwiek umysły krytyczne sprzeciwiają się podobnemu twierdzeniu, by wierny sługa Maryi popadł w herezję lub w jakiś błąd formalny [ 140 ].
Być może: zbłądzi on bezwiednie, czy uzna kłamstwo za prawdę, albo ducha złego za dobrego. Nie zbłądzi on jednak tak łatwo, jak kto inny, a, co najważniejsze, wcześniej czy później, rozezna błąd materialny, jakiemu uległ. Gdy tylko zaś go spostrzeże, nie będzie w żadnym razie upierał się przy swoim zdaniu, lecz porzuci to, w co wierzył uprzednio.
168. Kto więc pragnie bez obawy złudzeń, czepiających się osób bogobojnych, postępować na drodze doskonałości oraz znaleźć Chrystusa w sposób pewny i doskonały, ten niech wielkodusznie [ 141 ] praktykuje nabożeństwo do Najśw. Dziewicy; nabożeństwo, którego dotąd może wcale nie znał. Niech wstąpi na tę nieznaną mu, a tak doskonałą drogę, którą mu wskazuję [ 142 ]. Jest to droga utorowana przez Jezusa Chrystusa, Mądrość Wcieloną; jedyną Głowę ciała, którego członek, postępując nią, nie może zabłądzić.
Nabożeństwo to jest drogą łatwą ze względu na pełnię łaski i namaszczenie Ducha Świętego, który ją napełnia. Nie męczy się, ani nie cofa, kto nią postępuje. Jest to droga krótka, bo w krótkim czasie doprowadza nas do Jezusa Chrystusa; jest doskonała, bo nie ma na niej błota ni pyłu, ani najmniejszej skazy grzechu; jest wreszcie drogą pewną, prowadzącą nas do Jezusa Chrystusa i do życia wiecznego w sposób prosty i bezpieczny, bez zbaczania w prawo czy w lewo. Wejdźmy więc na tę drogę i postępujmy nią dniem i nocą, aż do miary wielkości według Pełni Chrystusa [ 143 ].
[119] Św. Augustyn (inter opera), In fest. Assumpt B.M., PL 39, 2130-2131.
[122] Św. Bernard, Serm. in Nativ. B.M.V.: de aqaeductu, n. 18, PL 183, 448 B (por. przyp. 14).
[124] Por. Boudon, Esclavage, tr. 1, r. 5, vol. 2, kol. 392.
[126] Aplikacja słów z Księgi Przysłów (21,28 Wlg) do Najśw. Maryi Panny.
[134] Zob. Ps 82,6. Stworzeni na obraz Boży (Rdz 1,27) i obdarzeni łaską przybrania za synów (Rz 8,15) wszyscy jesteśmy wezwani do bycia "bogami" przez uczestnictwo w naturze samego Boga (zob. Katechizm Kościoła Katolickiego poz. 460) - przyp. red.
[135] Zapewne jest to książka zatytułowana Dieu seul ou Le saint esclavage de l’admirable Mère de Dieu, która ukazała się w Paryżu w 1667 r. Montfort nawiązuje do niej dwa razy, co pozwala zakładać, że z niej korzystał, szczególnie, jeśli idzie o rys historyczny.
[136] Król Władysław IV, którego imię zapisane jest w księdze sodalicyjnej w Lowanium, polecił Ojcom Jezuitom rozszerzenie tego nabożeństwa w swoim królestwie.
[137] Tytuł ten z rozprawki Mancipium Virginis, Kolonia 1634.
[138] Wolnomularstwo, czyli masoneria, to tajna ogólnoświatowa organizacja, przepojona duchem satanizmu, skierowaną zwłaszcza przeciwko Kościołowi katolickiemu. Jakże aktualna jest dzisiaj wypowiedź św. Maksymiliana Marii Kolbego: "Czasy obecne wymagają od nas wielkiego poświęcenia i zaparcia się dla sprawy świętej. Jak ongiś janseniści, tak dziś masoneria, posługując się zdobyczami najnowszej techniki i kultury, siecią tajnych intryg wpływa na oziębienie ducha religijnego wiernych. Z drugiej strony, różne sekty zastawiają swe macki, podkopują zaufanie wiernych do duchowieństwa, odwodzą lud od Kościoła i nabożeństwa do Matki Bożej. A co mówić o pomocy dla biednych pogan, złaknionych prawdy Bożej?
Doprawdy, ile to pracy czeka na nas jeszcze! Jak wiele trzeba będzie pokonać trudności, aby osiągnąć zamierzony cel: zdobycie całego świata dla Niepokalanej i oddanie Jej na własność wszystkich dusz i każdej z osobna, które są i będą. Trud to ponad siły ludzkie, toteż Maryja nie żąda od nas rzeczy nadzwyczajnych, chce tylko, byśmy się stali posłusznymi narzędziami w Jej niepokalanych rękach, a wszystkie trudności Ona sama pokona. Nam pozostaje tylko posłuszeństwo Jej woli, dziecięca ufność w bezgraniczną pomoc tej najlepszej z matek. Jak dziecko - mówił Ludwik Maria Grignion - otrzymuje od matki pożywienie do jego słabości dostosowane, tak wybrani czerpią pokarm duchowy i siłę u Matki Bożej. Jasno widzimy to w życiu Ludwika Marii. Bez poparcia od ludzi, bez środków materialnych, uzbrojony jedynie tarczą ufności w pomoc Niepokalanej, rzuca się w wir walki. Wyrzucany jednymi drzwiami, wchodzi drugimi, wszędzie siejąc miłość, wiarę i ukojenie. A ile Maryja przez niego zdziałała i ile jeszcze zdziała przez pozostałe po nim pisma - to tylko Jej wiadome".
[139] Łacińskie Oficjum o Błogosławionej Maryi Dziewicy.
[140] Formalnie błądzi, kto z wiedzą i świadomością zaprzecza jakiemuś artykułowi wiary. Co d materii błądzi, kto bezwiednie i w dobrej wierze błąd za prawdę uznaje.