Wspaniałe cnoty błogosławionej Dziewicy, Jej boleści i łzy

(Meditationes, capit. XXVI)

Błogosławię, chwalę i sławię Cię, święta Boża Rodzicielko, Dziewico Maryjo, za wszystkie dobra i dary dane Ci hojnie od Boga, za niezliczone cnoty Twoje i za największe przywileje łask, którymi w szczególny sposób ponad wszystkich świętych zajaśniałaś na ziemi, abyś stała się godna być Matką Boga i Słowo Boże w Tobie wcielone pielęgnować na łonie i błogosławionymi ramionami otaczać, podnosić i dźwigać.

Błogosławię, chwalę i czczę Ciebie, wybrana Matko Boga i pokorna służebnico Boża, za wszystkie pełne miłości posługi Twoje i za niezbędną pomoc okazywaną Chrystusowi, Synowi Twojemu wedle ciała, za różne prześladowania, niedostatki, trudy i umęczenia cierpliwie z Nim razem znoszone.

Błogosławię, chwalę i czczę Ciebie, przesławna Maryjo, Matko i Córko wiecznego Króla, za częste Twoje słodkie rozmowy z Twoim słodkim Jezusem; za boskie mowy z Jego ust mądrze słuchane, w czystej piersi pilnie skrywane i słodko w sercu rozważane; za wspaniałe pociechy od Niego tak często otrzymywane, za przelewające się radości i boskie uniesienia Twoje, płynące z Jego obecności i z natchnienia łaski Ducha Świętego, którymi długo i gorąco bywałaś owładnięta.

Błogosławię, chwalę i wysławiam Cię, czcigodna Pani moja, święta Maryjo, za Twoje przeczyste i najświętsze życie Bogu i aniołom tak miłe, przez długi czas w wielkim ubóstwie i milczeniu z Jezusem przeżywane, różnymi uciskami i przeciwnościami doświadczone, a wszystkim wyznawcom Chrystusa pozostawione jako przykład do pobożnego naśladowania i aż do końca czasów powszechnemu Kościołowi mające być wielką pomocą w walce ze złem.

Błogosławię, chwalę i sławię Cię, najłaskawsza i najpobożniejsza Matko Boska, Maryjo, za wszystkie Twoje pobożne ćwiczenia i święte rozmyślania nad Prawem Bożym w dzień i w nocy, za najgorętsze modlitwy Twoje, łzy i posty z wielką usilnością ku Bogu skierowane o nawrócenie grzeszników i o wytrwanie sprawiedliwych, za głębokie współczucie Twoje dla biednych i chorych, kuszonych i przygnębionych, za Twoje pragnienie zbawienia rodzaju ludzkiego, o którym wiedziałaś, że ma być odkupiony gorzką męką Twojego Syna. I chociaż miłowałaś jedynego Syna miłością niewymowną, to jednak nie odwiodłaś Go od okropnej napaści krzyża, lecz siebie samą razem z Synem poddałaś w pełni Bożemu zarządzeniu. I we wszystkich udręczeniach Jego współczułaś z Nim i aż do hańby krzyża nieustraszonym krokiem szłaś w ślady Jezusa, nie bacząc na ucieczkę ani nie lękając się okrucieństwa Żydów, gotowa raczej przyjąć z Nim śmierć niż opuścić Syna w takim uciemiężeniu.

Błogosławię, chwalę i wywyższam Cię, najwierniejsza i najukochańsza Matko Boża, niebiańska Maryjo, za Twoją wytrwałość w mocnej wierze i doskonałej miłości, bo gdy apostołowie, mężczyźni, uciekli ze strachu, a niektórzy szli za Nim wstydliwie, tylko Ty trzymałaś wytrwale niewygasłe światło wiary podczas męki Syna, nie wątpiąc ani trochę w Jego przyszłe zmartwychwstanie dnia trzeciego, Jego własnymi ustami jasno zapowiedziane. Albowiem, kiedy rozpierzchli się wszyscy przyjaciele Jezusa, Ty, Matka najsmutniejsza, z pokorną gromadką kobiet pośpieszyłaś na Kalwarię, pokonując szeregi rozszalałych ludzi, aby choć trochę przybliżyć się do Syna, którego miano ukrzyżować, i żeby zobaczyć jeszcze żyjącego w ciele, a zanim umrze, otrzymać od Niego słowo miłościwego polecenia.

Błogosławię, chwalę i wspaniale zalecam Cię, święta i niepokalana Dziewico Maryjo, za Twoje bolesne trwanie pod krzyżem Jezusa, gdzie stałaś długo, zmęczona i udręczona, według proroczego słowa Symeona, przebita mieczem boleści; za wiele łez Twoich, które wtedy obficie wylałaś: za wielką wierność i nieustępliwe przywiązanie, które okazałaś w ostatniej chwili mającemu umrzeć Synowi; za ciężką boleść Serca Twego, którą najostrzej odczułaś w chwili Jego zgonu; za żałosny wygląd Twój, gdy widziałaś Go martwego wiszącego przed Tobą; za ów miłościwy uścisk, gdy zdjętego z krzyża wzięłaś w matczyne ramiona i głośno płacząc złożyłaś Go na swoim łonie; za smutne przejście Twoje na miejsce złożenia do grobu, gdy płacząc wstępowałaś w ślady niosących święte Ciało i patrzyłaś, jak składano je w grobie i zamykano pod wielkim kamieniem; za owo żałosne odejście od grobu i powrót do gospody, gdzie z wieloma wiernymi tam zgromadzonymi znów lamentując obficie, płakałaś nad śmiercią umiłowanego Syna i zwracałaś na siebie oczy wszystkich, pobudzając ich do płaczu.

Współczuj teraz, duszo moja, Dziewicy bolesnej, Matce płaczącej, Maryi miłującej. Jeśli kochasz Maryję, powinnaś Jej współczuć w tak wielkich boleściach, aby i Ona przyszła ci z pomocą w twoich uciskach. Oto opłakuje czuła Matka jedynego Syna, opłakuje Maria Kleofasowa najdroższego krewniaka, opłakuje Maria Magdalena lekarza swojego zbawienia, opłakuje Jan Mistrza najsłodszego, opłakują wszyscy apostołowie zabranego im Pana. Któż by nie płakał tam, gdzie tak liczni przyjaciele razem płaczą? Zaprawdę, wielki jest ten płacz w Jerozolimie. Zatrzymaj się tutaj i ty na chwilę i ucz się od Matki - Dziewicy płaczu, którego gorzkie łzy będą mogły poruszyć twe serce aż do głębi. Stoi oto teraz pod krzyżem zraniona wielkimi boleściami Ta, którą ongiś przy żłobie napełniały niebiańskie pieśni. Przytłoczona jest żydowskimi krzykami Ta, którą umacniały przedtem anielskie słowa; przyodziana jest płaszczem smutku, dawniej uczczona przez świętych królów; skropiona jest czerwoną krwią Syna swego Ta, którą krzepiło przedtem Jego jasne spojrzenie. Widzi wiszącego między łotrami Tego, którego przedtem widziała często czyniącego liczne znaki wśród ludu. Widzi Go teraz podobnego do trędowatego z powodu brzydoty ran, a wiedziała o Nim, że wielu trędowatym przywraca czystość ciała. Rozważa niezliczone boleści Tego, który oddalał wszelki ból od chorych. Patrzy na poddanego śmierci Tego, który zmarłego Łazarza przywołał do życia.

Wszystko, co miłe, obróciło się Jej w smutek, co słodkie, w gorycz. Jaśniejąca Gwiazda Morza znalazła się wśród burz wszelkiego zła. Ale dusza Jej, trwając umocniona w Bogu, nie daje się zwyciężyć ludzkim niegodziwościom. Stoi więc obok krzyża, zachowując męstwo, trwając w cierpliwości, przejawiając wierność, okazując miłość, nie bojąc się tych, co grożą śmiercią, ani uciekając przed pogardą złych ludzi. Wielkodusznie znosi wszystko i stara się być podobna do pokornego Syna, nic nie odpowiadając okrutnym wrogom. Nie wydaje żadnych głosów potępienia ani nie okazuje żadnych gestów oburzenia, ale tylko głęboko wzdycha, gorzko płacze, trwożnie boleje, współczuje w głębi serca, aż nazbyt udręczona. Nie gniewa się na krzyżujących, ale modli się za złoczyńców, smuci się z powodu szyderców i wzdycha za bluźniących Chrystusowi. Tak stała pod krzyżem Matka Jezusa, zalana łzami, i swoim łagodnym przykładem cierpliwości niosła wszystkim udręczonym pocieszenie.

O, wy wszyscy, którzy zdążacie drogą kalwaryjską, popatrzcie na stojącą tam zbolałą świętą Maryję. Spójrzcie na prawą stronę krzyża i zobaczcie Maryję, nosicielkę Chrystusa; czy jest boleść podobna do Jej boleści? (por. Lm 1,12). Czy była kiedykolwiek taka matka na świecie, która z taką miłością współczuła swemu synowi? Albowiem wraz z udręką któregoś z członków Jezusa rozdzierała się raną Jej dusza i tyle razy stawała się męczennicą, ile razy patrzyła na broczące krwią rany Syna.

Patrz więc teraz, duszo pobożna, abyś to ukryła w głębi swego serca. Bądź cicha i mężna, gdy nadejdzie czas udręczenia. Nie załamuj się ani nie poddawaj się rozpaczy, gdy zabierają, ci to, co najbardziej kochasz, albo gdy odmawiają ci tego, co uważasz za konieczne dla siebie. Często bowiem najdrożsi przyjaciele Jezusa bywają próbowani największymi udrękami. Albowiem jeśli własnego Syna Bóg nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał (por. Rz 8, 32) na najcięższe męki, to czemuż ty tutaj szukasz radości? Jeśli Chrystus nie szukał samego siebie, ale był posłuszny i gotów na to, co najlichsze i najbardziej karzące, to czemu ty tak bardzo boisz się trudu i bólu, a nie obejmujesz raczej z miłości do Ukrzyżowanego tego, co twarde i przykre? Jeżeli na najświętszą Matkę swoją dopuścił On wiele przeciwności na świecie, jeżeli pozwolił, by była często dręczona i żeby bardzo cierpiała i długo płakała, to jak ty możesz żyć tu bez udręki? I jeśli spojrzysz na wszystkich przyjaciół Bożych, to żadnego nie znajdziesz takiego, który by przez to życie przepłynął bez surowej próby. Bierz zatem przykład niestrudzonej cierpliwości z obrazu Ukrzyżowanego i z Jego błogosławionej Matki i nie lękaj się znieść coś dla zbawienia swego i dla wynagrodzenia za nieskończoną miłość Jezusową, abyś i wtedy, gdy objawi się obiecana chwała, cieszył się Jego nieustannym widzeniem. Najdobrotliwsza bowiem Matka Jezusa umie życzliwie współczuć udręczonym, a z tego, co sama wycierpiała, nauczyła się litować nad biedakami; Ona nie zapomni o swoich ubogich, będzie blisko modlących się. Pomoże w porę tym, którzy Ją wzywają, i będzie łaskawa dla wszystkich sług swoich.

O najmiłosierniejszy Jezu, słodki Synu Maryi, wlej we mnie, proszę, łaskę pobożnych łez i zrań moje serce uczuciem głębokiego współczucia, które, jak wiem, poruszyło wnętrze Twojej łaskawej Matki. Spójrz na mnie oczami Twojej dobroci, którymi patrzyłeś na Matkę i ucznia, kiedy stali pod krzyżem i płakali, a Ty jemu Ją powierzyłeś, pozostawiając im ostatnie pożegnanie w tych oto pełnych miłości słowach: Oto syn Twój. Oto Matka twoja. Nawiedź mnie, błagam, łaską zbawienia Twojego przed śmiercią moją i spraw, bym usłyszał głos, który usłyszał błogosławiony Jan z krzyża Twego: Oto Matka twoja. Spraw, aby dusza moja, usłyszawszy ten głos, była bezpiecznie ustrzeżona od strachu przed ryczącym nieprzyjacielem (por. 1 P 5,8).

O najłaskawsza Pani moja, święta Maryjo, wszystkich chrześcijan obrończyni najwierniejsza, proszę Cię przez wszystkie Twoje niezmierne zasługi, dzięki którym Bogu wielce się podobałaś, i przez wszystkie pokorne usługi, które Synowi swemu tak chętnie okazywałaś, a także przez wszystkie łzy, które w czasie Jego męki tak gorzko wylałaś, abyś raczyła się ulitować nade mną, biednym, podejmując w swej dobroci macierzyńską troskę o mnie, i zaliczyła mnie do grona sług swoich, którzy Twoją szczególną miłością są jakby wzięci w zastaw i ogarnięci.

O, jedyna nadziejo moja, chwalebna Dziewico Maryjo, przyjdź i ukaż mi oblicze swoje, zanim dusza moja wyjdzie z ciała; zwróć ku mnie łaskawie i wdzięcznie miłosierne oczy swoje, którymi często z taką radością spoglądałaś na Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twego, i które obficie łzami zwilżałaś w czasie Jego męki. Bądź wtedy przy mnie, najświętsza Matko Jezusowa, ze słodkim orszakiem dziewic Twoich i z błogosławioną społecznością wszystkich świętych, tak jak byłaś obecna wiernie i wytrwale aż do końca przy swoim umiłowanym Synu na krzyżu umierającym, albowiem po jedynym Synu Twoim, Panu moim, Jezusie Chrystusie, nie znajduję takiego wielkiego i w potrzebie tak rychłego pocieszenia jak Ty, najsłodsza Matko wszystkich utrapionych.