Objawienie się radosne Chrystusa Matce samotnej w Jej pokoiku

(Mediatationes, capit. VI)

Błogosławię Cię i dziękuję Ci, Panie Jezu Chryste, jednorodzony Synu Boga, wcielony i zrodzony z Maryi dla naszego zbawienia, za Twoje chwalebne i w pełni prawdziwe zmartwychwstanie dzisiaj dokonane, a zwłaszcza za Twoje radosne i najskrytsze objawienie, którym raczyłeś uradować Matkę swoją. Modliła się Ona samotnie w pokoiku domu swego i z upragnieniem i ufnością oczekiwała Twego przyjścia. Jej pierwszej przed wszystkimi świętymi przyjaciółmi Twoimi i przed wszystkimi świętymi niewiastami, bliskimi Tobie i kochanymi, raczyłeś się łaskawie ukazać, ze czcią wielką Ją pozdrowić, czule pocieszyć i umocnić, i najpełniej uradować obecnością ciała swego w szacie radości i chwale nieśmiertelności.

Jest bowiem rzeczą miłą i słuszną tak sądzić o Twojej miłości synowskiej i tak wierzyć z powodu czci należnej Twojej najświętszej Matce. Ty bowiem we wszystkich dziełach swoich jesteś łaskawy i miłosierny. Tak też powinni pobożnie wierzyć wszyscy chrześcijanie, bo skoro nakazałeś czcić rodziców i smutnych pocieszać, to Ty pierwszy Matkę swoją najświętszą, tak smutną z powodu Twej męki, przed wszystkimi nawiedziłeś, swoją obecnością wzmocniłeś po wszelkim bólu i smutku, i ogromnie Ją uradowałeś.

I choć Ona z innymi pobożnymi niewiastami nie poszła nawiedzić Twojego grobu, nie zaniechała tego z powodu osłabłej miłości ani ze strachu, ani z nadmiernej boleści, ale wiedząc na pewno, że zmartwychwstaniesz, i ufając mocno, że dnia trzeciego do Niej przyjdziesz, została w domu i oddając się świętym modlitwom czekała z wielkim pragnieniem na Twoje przyjście. I dlatego pierwsza zasłużyła oglądać Ciebie, bo bardziej niż wszyscy miłowała Cię i tęskniła za Tobą, w Ciebie wierzyła i ani trochę nie wątpiła. Jeżeli bowiem Maryja nazwana została błogosławioną i godną chwały za to, że uwierzyła słowom anioła Gabriela, gdy Jej zwiastował świętą tajemnicę wcielenia, to jakże powinna być błogosławiona i chwalona, że Tobie, Synowi swemu z Niej narodzonemu, we wszystkich Twoich dziełach uwierzyła i gdy inni jeszcze wątpili, mocno trwała w wierze, w niczym się nie chwiejąc.

O, jak niewymowną radością została napełniona w owej godzinie święta Maryja, Matka Twoja, kiedy Ciebie, Syna swego, ujrzała w jaśniejącym blasku i w ciele chwalebnym, ozdobionego ponad jasność słońca i ponad piękność wszystkich gwiazd. O, jak wielce i serdecznie radował się duch Jej w Tobie, Jezu, Bogu i zbawieniu swoim, ponad wszystkie dni życia na tym świecie. O, jak uważnie patrzyła oczami swoimi na Twoje chwalebne ciało, nad którym przedtem bolała, widząc je okrutnie biczami sieczone i do krzyża przybite, włócznią żołnierza w prawy bok ugodzone, a wreszcie martwe i w grobie zamknięte. I dlatego słusznie dzisiaj, gdy ukazałeś się Jej w chwale, Maryja stała się radośniejsza niż zwykle i nowymi pociechami napełniona, bo w czasie męki Twojej bardziej od innych cierpiała, obficiej łzy przelewała i wielu do płakania z sobą poruszyła. Wtedy wypełniłeś słowo Twoje, Panie, które podczas wieczerzy apostołom swoim ku pocieszeniu obiecałeś, a w Matce swojej udręczonej prawdziwie ukazałeś, mówiąc: "Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was i zobaczę was, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie odbierze" (J 14,18; 16,22).

Dobrze uczyniłeś, najlepszy Jezu, nawiedzając po synowsku najukochańszą Matkę swoją, ze czcią Ją pozdrawiając, słodko do Niej przemawiając, serdecznie Ją pocieszając, ukazując Jej radosne oblicze, a wszelki smutek i łzy bolesne od oczu Jej odejmując. Bo na sam Twój widok ucieka wszelki ból i wzdychanie, kiedy Ty przemawiasz do Jej Serca, spoczywa na Niej Duch Pocieszyciel bardziej niż na apostołach, napełniając radością całe Jej wnętrze. A jak ongiś, zachęcony przez Nią, zamieniłeś na godach wodę w najlepsze wino, tak teraz, wracając z piekieł i po zwycięstwie nad wrogami, większą mocą i cudem przemieniłeś śmierć w życie, krzyż w chwałę, matczyny płacz w rozradowanie, a strach uczniów w wieczną radość.

Obym tam był i słyszał słodkie słowa Twoje, i skromnie stał pod oknem, i pilnie słuchał poszczególnych słów, które Pan mój, Jezus Chrystus, mówił z Matką swoją o niebiańskiej radości obywateli nieba, której żaden człowiek z zewnątrz nie pojmuje. Jakąż radością cieszyłoby się serce moje w Panu, gdybym choć małe słowo mógł stamtąd zatrzymać dla pociechy mojej na tym niebezpiecznym wygnaniu w świecie. A może były takie słowa, których nie wolno człowiekowi wymówić, lecz które powinny być zachowane w sekrecie i rozważane w radości serca.Błogosławiony, kto zna tę radość i w kontemplacji przekracza wszystko, co doczesne, kto zajęty jest cały dzień Jezusem i Maryją, a cokolwiek dzieje się na świecie, nie dba o to ani tego sobie nie waży.

Mniemam, że nikt ze śmiertelników nie był godzien uczestniczyć w tej rozmowie, ale tylko święci aniołowie i dusze sprawiedliwych, którzy szli wszędzie za Panem swoim z wielką czcią i radością. A może tak wzniosła i niebiańska była ta rozmowa i najsłodsze nawiedzenie w matczynym domku, że apostołowie ani nie mieli wtedy zezwolenia, by tam wejść, ani nie mogliby pojąć przedziwnych wypowiedzi i spraw, o których w tej godzinie Jezus uwielbiony przez Ojca rozmawiał ze swoją błogosławioną Matką pełną łaski. Dlatego i ja to wszystko poruczam raczej świętym aniołom i Tobie, Panie Jezu, i proszę pokornie o przebaczenie wszystkich moich grzechów i zaniedbań, bo Ty przed maluczkimi odkrywasz tajemnice swoje i chlebem niebiańskim karmisz łaknących.

O najłaskawszy Jezu Chryste, który po gorzkiej męce swojej i po radosnym zmartwychwstaniu w wielkim blasku pogodny i radosny objawiłeś się najświętszej Matce Twojej, Maryi, a zasmuconą i strapioną napełniłeś niewymowną i nową radością, zmiłuj się nade mną biednym i chorym żebrakiem na wygnaniu w tym świecie ciężko i często dręczonym.

Oto dzisiaj przed Tobą nisko upadam i do drzwi miłosiernej Matki Twojej z wielkim uczuciem pukam, błagając, abyś mnie także raczył w czasie udręczenia mego nawiedzić wewnętrznie, pocieszyć, umocnić i od wszelkiego złego smutku i próżnej uciechy uwolnić.

Teraz więc nowym zapałem i większym nabożeństwem do chwały Twojej zapal moje serce i zachowaj je, abym, odrzuciwszy wszelką próżność ziemską, uczył się szukać tego, co w górze, i z Maryją smakować w tym, co wieczne, kontemplować to, co boskie, i w Tobie tylko się radować. O któż mnie, małemu, da gorliwiej o tym myśleć i dłużej tu z Panem Jezusem przebywać, tak żeby cały świat ze swoimi miłośnikami stał mi się gorzki i szybciej zniknął z mej pamięci.

Obyś, najsłodszy Jezu, razem z najsłodszą Matką swoją, Maryją i z aniołami świętymi ponad wszystko mi się podobał i był moją słodyczą, serce moje w głębi zapalał, częściej nawiedzał, hojniej błogosławił, strzegł w pobożności i po trudach tego życia do radości niebiańskich i do Ciebie bezpiecznie doprowadził. Amen.