O odkupieniu rodzaju ludzkiego przez tajemnicę Wcielonego Słowa
(Meditationes, capit. IV)
Panie Boże, Stwórco i Odkupicielu rodzaju ludzkiego! Błogosławię Cię i dziękuję Ci za Twoją nazbyt wielką miłość, którą człowieka przedziwnie stworzonego jeszcze przedziwniej odnowiłeś. Bo gdy jeszcze byliśmy nieprzyjaciółmi Twoimi, a śmierć starodawna niegodnie panowała nad całym rodzajem ludzkim, wspomniałeś na głębie zmiłowań Twoich i spojrzałeś z wysokiego mieszkania chwały Twojej na tę dolinę płaczu i nędzy. Ujrzałeś wielkie udręczenie ludu Twego na ziemi i wielki ciężar synów Adama. I dlatego tknięty słodyczą miłości raczyłeś pomyśleć o nas, a były to myśli pokoju i odkupienia. Albowiem kiedy nadeszła pełnia czasu (Ga 4,4), przyszedłeś nawiedzić nas, Wschodzie z wysoka (por. Łk 1,78). I, przez ukazanie przyjętego na siebie wcielenia, wypełniłeś pragnienia proroków, objawiając się wśród ludzi jako prawdziwy Bóg i człowiek.
Zbawicielu nasz, Jezu Chryste, błogosławię Cię i chwalę za Twoją przeogromną pokorę, żeś ubożuchną Dziewicę raczył wybrać na matkę i sprawiłeś, że poślubiła ubogiego cieślę, Józefa, męża sprawiedliwego i świętego. Błogosławię Cię za zwiastowanie Twego najczcigodniejszego wcielenia i za anielskie pełne czci pozdrowienie, którym anioł Gabriel pozdrowił najpobożniej błogosławioną Dziewicę Myryję, zwiastując Jej boską tajemnicę, że Syn Boży z Niej weźmie ciało.
Chwalę i czczę Ciebie za wielkość wiary Maryi Dziewicy, za Jej mocną zgodę, za Jej wielce pokorną odpowiedź i za wszystkie Jej cnoty, które wtedy szczególnie okazała, kiedy archaniołowi głoszącemu Jej dobrą nowinę posłusznie odpowiedziała: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego (Łk 1,38).
Chwalę i wysławiam Cię, odwieczna Mądrości Ojca, za przedziwne skłonienie się Twojej niedosięgłej wysokości ku nędznemu więzieniu naszej śmiertelności i za Twoje najczystsze poczęcie z Maryi, uświetnione współudziałem Świętego, albowiem w Jej dziewiczym łonie niewymowna moc Najwyższego, zstąpiwszy z góry, ukształtowała Twoje święte ciało z nienaruszonego ciała Dziewicy. Ty bowiem, prawdziwy Bóg, wiecznemu Ojcu współistotny, stałeś się z nami jednym ciałem bez skażenia grzechem, abyś nas jednym z sobą uczynił duchem przez przybranie za dzieci Boże (por. Rz 8,15).
Chwalę i wielbię Cię za dobrowolne wyniszczenie Twojej pełni i za miłościwe przyjęcie naszej cierpiętliwości, pokory, słabości i śmiertelności, abyś nas swoim wyniszczeniem napełnił, swoją cierpiętliwością zbawił, swoim uniżeniem wywyższył, swoją słabością umocnił, a swoją śmiertelnością doprowadził do chwały nieśmiertelności.
Chwalę i wywyższam Cię za Twoje długie, dziewięć miesięcy trwające, przebywanie w ukryciu i ciasnocie dziewiczego łona, w oczekiwaniu na stosowną porę narodzenia, i to Ty, który według swego Bóstwa nie masz czasów ani lat, ale wszystko uporządkowałeś w czasie i odpowiednim ładzie. O, godna miłości i podziwu hojności, że Ty, Bóg niezmiernej chwały, nie wzgardziłeś stać się pogardzanym robakiem, że Ty, który wszystko bez trudu stworzyłeś, chciałeś dla naszego wybawienia wziąć na siebie nasze boleści i trudy. O najsłodszy Jezu, jasności odwiecznej chwały, im mniejszy stałeś się w naszym człowieczeństwie, tym większy ukazałeś się w swej dobroci, a im bardziej stałeś się za mnie lichy, tym droższy mi jesteś.