Nowenna do NMP z Lourdes (Matka pod krzyżem stojąca)

Nowenna Jana Pawła II do Matki Bożej z Lourdes

Matka pod krzyżem stojąca

Nowennę można odmówić na 9 dni przed świętem Matki Bożej Bolesnej, tj. w dn. 6-14 września.

Każdego dnia Nowenny należy odmówić modlitwę wstępną, przeczytać rozważanie na dany dzień Nowenny oraz odmówić modlitwy końcowe.


Dzień pierwszy

Modlitwa wstępna

O Matko Boża, słynąca w Lourdes wielkimi łaskami! Przed Tobą, o Matko Chrystusa, przed Twoim Niepokalanym Sercem pragnę dziś zjednoczyć się z Panem Jezusem, który poświęcił się ludziom, aby ich odrodzić poprzez przebaczenie i nakarmić swym życiem. Jesteś doskonale zjednoczona z Jego ofiarą dla zbawienia świata. I usilnie prosisz nas, głosem Bernadetty, abyśmy przyjęli wezwanie do pokuty, do nawrócenia, do modlitwy. Nie pozwól, byśmy przebyli naszą drogę zapominając o Twoim wezwaniu. Matko Boża, Ty, która znasz ludzkie cierpienia i nadzieje, która po macierzyńsku rozumiesz toczącą się na świecie walkę między dobrem a złem, między światłem a ciemnością, usłysz naszą modlitwę, przybądź na ratunek Twoim dzieciom w potrzebie. Ty sama pozwoliłaś Bernadetcie Soubirous doświadczyć Twojej słodkiej obecności, przekazując jej orędzie, będące echem słowa, które Bóg powierzył Kościołowi. Maryjo, Najświętsza Panno z Lourdes, uproś mi dary Ducha Świętego i łaskę zdrowia, tak abym otrzymał nową młodość, młodość wiary chrześcijańskiej, której owoce powierzam Twemu Niepokalanemu Sercu, Twej macierzyńskiej miłości. Amen.

Rozważanie

O wy, wszyscy przechodzący drogą, przyjrzyjcie się i zobaczcie, czy jest boleść jako boleść moja!

por. Lm 1,12

Modlitwy końcowe

Ojcze nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu...

O Matko Boża, słynąca w Lourdes wielkimi łaskami, Niepokalana Matko Boga i ludzi, która uczestniczyłaś w męce i śmierci Syna Twego Jedynego, przez dobroć, której tyle dowodów dajesz w tym wybranym miejscu swoich objawień, błagamy Cię pokornie, uproś nam wszystkie cnoty, aby nas uświęciły, oraz wyjednaj nam zupełne zdrowie duszy i ciała, i dopomóż, abyśmy go użyli na chwałę Boga, dla dobra bliźnich i zbawienia duszy. Amen.

Dzień drugi

Rozważanie

Jak cię mam pocieszyć, do kogo cię przyrównać, córo Jerozolimska? Niezmierne bowiem jak morze jest twoje nieszczęście.

por. Lm 2,13

Jak cię mam pocieszyć, do kogo cię przyrównać, córo Jerozolimska? Niezmierne bowiem jak morze jest twoje nieszczęście (por. Lm 2, 13).

Cierpień Maryi nie można mierzyć miarą cierpień żadnej matki ziemskiej. Bo czyż może być większa boleść dla matki, jak widzieć swe jedyne, najukochańsze dziecię, wydane na pastwę bezlitosnym katom, którzy je męczą okrutnie, aż do zadania mu krzyżowej śmierci? Czy już to nie jest wystarczające, by zadać śmierć sercu matki? A jednak to naturalne cierpienie jest jakby kroplą wobec tego morza bólu, jakie zalało serce Maryi. Ona miała stać się na Kalwarii matką całej ludzkości w porządku łaski, miała ukochać najczulszą miłością wszystkich ludzi i każdego z osobna, dlatego Bóg dał Jej serce czulsze od wszystkich serc matczynych razem, a tym samym zdolne odczuć większe cierpienia niż wszystkie razem serca matek.

I w tę, niejako bezmierną, wrażliwość Jej serca musiało się wlać takie morze bólu, jakie było morze Jej miłości. Do kogo cię przyrównać, córo Jerozolimska? Cierpienia Maryi przyrównać można jedynie do cierpień Jezusa. Ona zawsze jest z Jezusem, najbliższa Mu w świętości, w łasce, w miłości, więc też najbliższa Mu w cierpieniu. Toteż w rozmyślaniach nad męką Jezusa niepodobna pominąć cierpień Maryi.

O Matko Bolesna, jakże ogromne jest to morze zalewające cierpieniem Twoją duszę! Tym bardziej gorzkie, im słodszy był Ci Ten, który teraz jest mężem boleści! Myśmy ranili Go grzechami, raniąc zarazem Twoje najczulsze serce. Niech więc teraz balsamem na ranę tego serca będzie miłość nasza do Jezusa i do Ciebie, Matko!

Dzień trzeci

Rozważanie

Płacząc, płakała w nocy, a łzy jej na policzkach jej, nie masz, kto by ją pocieszył. Rękę swoją ściągnął nieprzyjaciel na wszystkie jej umiłowania. I wycisnął jak strumienie łzy z oczu jej.

por. Lm 1,2

Płacząc, płakała w nocy. Ile nocy przepłakała Najświętsza Matka, myśląc o cierpieniach, jakie czekały Jej Jezusa! I wtedy, gdy jako dziecię ssał Jej pierś, i gdy jako chłopię igrał przed Nią, i gdy w pełni sił prowadził swe apostolskie życie. Wizja krzyza wciąż była obecna przed Jej oczyma.

Rękę swoją ściągnął nieprzyjaciel na wszystkie Jej umiłowania. Bo nieprzyjaciel ściągnął rękę na Jej Syna, Jezusa. Zdarł z Niego szaty, a oblókł Go łachmanem, poszarpał rózgami ciało, na głowę wtłoczył koronę z cierni i wreszcie przygwoździł do krzyża. A Jezus był wszystkim Jej umiłowaniem, całą Jej miłością. Więc Jego męka "wycisnęła jak strumiene łzy z oczu jej". Przyczynątyc łez są Jej dzieci, które tak okrutnie grzechami znieważając Jej Boskiego Syna, ranią zarazem i Jej najczulsze serce.

Płacząc, płakała w nocy, a łzy jej na policzkach jej, i nie masz, kto by ją pocieszył. W objawientach na górze La Salette Maryja rzewnie płakała nad swymi grzesznymi dziećmi. W Lourdes widziała Bernadetta Jej twarz bezbrzeżnie smutną i otrzymała polecenie, by wielokrotnie całować ziemię i modlić się, modlić za grzeszników. W Fatimie widziały dzieci Jej matczyne serce zewsząd otoczone cierniami, cierniami, którymi ranią to serce Jej grzeszące dzieci.

Bolesna Matka oczekuje więc, by Jej dzieci nie zotawiły Jej samej na Kalwarii, aby się nie sprawdziły słowa Poroka: i nie masz, kto by Ją pocieszył. Polskt Pasjonista, Bernard od Matki Pięknej Miłości, zapwniał Ją: "O Matko, przyrzekam Ci, że nie zostawię Cię samej na Kalwarii. Pragnę stać pod krzyżem z Tobą. Niech całe życie moje będzie jednym aktem hołdu, czci, pdzięki, ale głównie miłości współczującej. Niech kocham, jak byłem kochany, o Matko Pięknej Miłości, przede wszystkim na Golgocie".

Dzień czwarty

Rozważanie

Stała Matka Boleściwa obok krzyża ledwo żywa, gdy na krzyżu wisiał Syn.

Stała! Na krzyżu wisi Jej Syn, Ona stoi u Jego stóp nieporuszona. Daleka jest Maryja od tych omdlałych postaci, wspartych na św. Janie, od tych twarzy z oczyma błędnymi, z rozwianym włosem - jakie tworzą niektórzy artyści pozbawieni większej wnikliwości religijnej.

Nie ulękła się okrutnych katów, ordynarnych żartów zgrai, naśmiewań i drwin pysznych faryzeuszy, bluźnierstw. Stała Maryja przez długie trzy godziny i niosła swemu najukochańszemu Dziecku, cierpiącemu i konającemu za nasze grzechy, wynagrodzenie.

Matko Najboleśniejsza, jak cudowną lekcję dajesz nam u stóp krzyża! Ciemności zalegają świat, ziemia się trzęsie, z hukiem pękają skały, a Ty stę nie lękasz, ani na krok nie odstępujesz i nie odchodzisz od krzyża! A my? Jakież to smutne! Jak szybko i z jakim lękiem uciekamy!

Dzień piąty

Rozważanie

Niewiasto, oto syn Twój! Synu, oto Matka twoja!

por. J 19,26

Wisi Jezus na krzyżu, pod krzyżem stoi Jego Matka. Spojrzał na Nią czule, na Jej serce - ocean bólu, zalane bezmiernym cierpieniem, ale rozszerzone bezgraniczną miłością, tak bliskie w uczuciach Jego Sercu. Niewiasto, oto syn Twój! Matka spojrzała na Jezusa i wszystko zrozumiała. Wypowiedziała więc ponownie w sercu swoje "FIAT - niech się stanie!". Przyjęła wolę Jezusa. Zamiast Niego, zamiast Boga z Boga, Światłości ze Światłości, otrzymuje teraz innego syna, inne dzieci: ludzi słabych, grzesznych, często niewdzięcznych. Ileż odtąd wysiłku będzie musiała podjąć, by wyrwać ich z kajdan grzechu, z paszczy piekła, a wieść do wieczystej chwały.

Testament Syna przyjmuje z całą gotowością. Pod krzyżem miłość Jej do ludzi doszła do szczytu. Skoro Jezus umiłował ludzi całym ogromem cierpienia i ofiary, bo jest ich Odkupicielem, to także i Ona, ich Matka, jest współodkupicielką. Prawda, że już od chwili Wcielenia stała się matką ludzkości, ale teraz ta Jej godność została potwierdzona i publicznie ogłoszona.

Synu, oto Matka twoja! Jest więc Maryja najprawdziwszą naszą Matką. A Matkę Bóg nakazał czcić i kochać. Czy jednak trzeba powoływać się na przykazanie, by Maryję czcić i kochać? Czy dobremu dziecku trzeba przypominać, by o swej Najświętszej Matce myślało, by z miłością rozważało, co Ona dla niego wycierpiała, Ona - Najboleśniejsza Matka?

Dzień szósty

Rozważanie

I zawołał Jezus: Pragnę!

por. J 19,28

Wisi Jezus na krzyżu. Ponad inne katusze wybija się straszliwe pragnienie. Z Jego zaschłych ust dobywa się wołanie: "Pragnę!". Matko, słyszysz? Jezus błaga o kroplę wody. Nie podasz Mu? Przecież od wczorajszego wieczoru nie miał nic w ustach, a krwawy pot w Ogrojcu, nieludzkie dręczenie Go przez całą noc, włóczenie po ulicach od Piłata do Heroda i z powrotem, poszarpanie całego ciała przy okrutnym biczowaniu, dźwiganie krzyża na Kalwarię, przedziurawienie Jego rąk i nóg, i wreszcie kilkugodzinne wiszenie na krzyżu - wszystko to pogrążyło Jego ciało w strasznym ogniu gorączki, paliło je ogniem niepojętego pragnienia.

O Matko, Matko! Cóż Ty biedna możesz zrobić? Jesteś bezsilna. Możesz tylko wraz z Jezusem konać. Spoglądasz na żołnierzy. Jeden z nich ulitował się. Umaczał gąbkę w naczyniu z wodą i octem, zatknął na włócznię i podał Jezusowi. Skosztował, ale nie chciał pić. Nie chciał ugasić pragnienia ciała. Ale inne jeszcze pragnienie, równie dokuczliwe, pali Jego Najświętsze Serce - pragnienie zbawienia dusz. Jego umiłowanie dusz jest bezgraniczne.

W porównaniu z Nim czymże jest apotolska miłość wszystkich świętych? Wielka Teresa z Avila traciła zmysły z nadmiaru bólu na myśl, że ludzie znieważają Jej Boskiego Oblubieńca w Najświętszym Sakramencie. Św. Magdalena de Pazzis biegała po klasztorze, jak nieprzytomna, wołając: "Obrażają mego Boga!". Św. Aniela z Foligno mdlała na wiadomość, że ktoś przez grzech śmiertelny znieważył Boga.

A my, uczniowie Jezusa, dzieci Matki Bolesnej, co czynimy, by odwrócić od zguby dusze ludzkie? Może zadowalamy się tylko modlitwą, i to byle jak zmówioną, za nawrócenie grzeszników? Czy to jest prawdziwa miłość zdolna ugasić pragnienie Serca Jezusa Ukrzyżowanego i przynieść pociechę zbolałej Matce? Pomyślmy: cośmy uczynili dla zbawienia dusz; co czynimy; cośmy czynić powinni...?

Dzień siódmy

Rozważanie

A Jezus, zawoławszy głosem wielkim, rzeki: Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego! I rzekłszy, skonał.

por. Łk 23,46

Jezus dogorywał już na krzyżu. Przygotuj się, Matko, rozszerz jeszcze bardziej swe serce, przygotuj je na ostatni cios. Podniosła Maryja oczy na krzyż. Oczy Jezusa były w Niej utkwione. Te Boskie oczy niegdyś spojrzały na Nią pierwszą w betlejemskiej grocie, więc i ostatnie spojrzenie Jej teraz śle. Ukrzyżowany podniósł głowę ku niebu i nie szeptem, nie słabym głosem czy jękiem konających ludzi, lecz potężnym głosem mocy, głosem zwycięzcy zawołał: "Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego!" I w tej chwili skonał.

Matka pozostała przy życiu. Jeżeli tyle matek na myśl: syn mój umarł, nie mam już syna, zamiera z bólu lub staje się kalekami na całe życie, jakże Maryja może jeszcze żyć? Lecz taka była wola Boga. Jezus umarł, ale Matce nie było dane umrzeć z Nim. Nie mogła umrzeć, bo potrzebna była innym swoim dzieciom. Rozproszonym, przerażonym Apostołom potrzeba było serca matki, serdecznych słów otuchy. Początkom Kościola potrzeba było macierzyńskiej pieczy. A nam wszystkim przykładu, jak znosić nawet największy ból.

O Matko Najboleśniejsza! Jakiejże bezgranicznej miłości dajesz nam dowody! Toteż i my, Twoje często niewdzięczne dzieci, pragniemy Ci odpłacić miłością, na jaką nas stać. Dopuść nas do Twych stóp, gdy stoisz pod krzyżem, i daj nam udział w Twym bólu. "Matko, coś miłości zdrojem, spraw, niech czuję w sercu moim ból Twój u Jezusa nóg!".

Dzień ósmy

Rozważanie

A jeden z żołnierzy włócznią otwarł bok Jego i natychmiast wypłynęły krew i woda.

por. J 19,34

Cisza Panowała na Kalwarii. Pod krzyżem, na którym wisiało martwe już ciało Jezusa, nadal stała Bolesna Matka, obok Jan, Magdalena i niewiasty. Po tej długiej milczącej adoracji, do krzyża zbliżył się żołnierz rzymski i, stwierdziwszy zgon Jezusa, wycągnął lancę i przeszył Jego serce. Wstrząsnęło się pod uderzeniem włóczni martwe ciało, a z przebitego boku spłynęły z serca ostatnie krople krwi i wody.

Proroctwo o przeszytym Sercu Zbawiciela spełniło się - dokonało się wielkie misterium miłości. Odtąd przy tej otwartej ranie Jezusowego Serca miliony najszlachetniejszych i najgorętszych dusz miały znaleźć niewyczerpane źródło rozmyślań i łask.

Otwarte na krzyżu Serce Jezusa, a tuż przed Nim najśwjętsza Matka. Jakiż to przejmujący i głęboki obraz! Bez Maryi nie ma przystępu do Serca Jezusa. Nikt też tak głęboko jak Ona nie zrozumiał tajemnicy tego Serca. I już wtedy, na Golgocie, Maryja wiedziała, że tak wielu spośród Jej przybranych dzieci grzechami przeszywać będzie to Najświętsze Serce Jezusa, raniąc zarazem i Jej matczyne serce. Jest to przerażająco smutne, a niestety prawdziwe, że nie skończyła się dla Maryi Golgota, tylko zminili się kaci - ich rolę spełniają teraz Jej dzieci! Obyśmy zawsze o tym pamiętali!

Dzień dziewiąty

Rozważanie

Płacząc, płakała w nocy, a łzy jej na policzkach jej, nie masz, kto by ją pocieszył ze wszystkich miłośników jej.

por. Lm 1,2

Podtrzymywana przez św. Jana, wolnym krokiem zstępowała Bolesna Matka z Kalwarii. W dali widok nieszczęsnego miasta, które dokonało zbrodni bogobójstwa, i teraz odpoczywa, myśląc, że ma zapewniony spokój. Maryja patrzy na to miasto, uświęcone stopami Jej Syna, na jego ulice zroszone Najświętszą Knvią Odkupiciela. Miasto, które nie przejrzało na oczy, nie ocknęło się z grzechów i zbrodni.

Lecz czy to jedyny tylko przykład zaślepienia i niewdzięczności? Rzućmy okiem na dzisiejsze wsie, miasta, narody. Mimo wielkiego dzieła Odkupienia, mimo nauki i usiłowań Kościoła, czy wielka różnica między nimi a bezbożnym Jeruzalem? Spójrzmy na dusze, a przede wszystkim na własną, która jest tym wybranym "Jeruzalem". Czy wydaje ona w pełni owoce Krwi Jezusowej, owoce Krzyża, owoce zbawienia? Przypatrzmy się dobrze, bo jeśli tego nie ma, to zamiast współczucia dla naszej Najboleśniejszej Matki, będziemy tylko powiększać Jej ból. Prawdziwe nabożeństwo do Matki Bożej Bolesnej, prawdziwe z Nią współczucie, rodzi przede wszystkim owoce Krzyża, owoce Odkupienia w duszy. Bez tego będzie tylko jakaś czułostkowość, może nawet trochę łez, lecz wszystko to powierzchowne. "Nie masz, kto by Ją pocieszał ze wszystkich miłośników Jej!". Oby te słowa nigdy nie odnosiły się do nas!

O Matko Bolesna, Niepokalana Matko Boża, która za pośrednictwem ubogiej Bernadetty objawiłaś swoje Niepokalane Poczęcie, wyjednaj nam zdrowie duszy i ciała, pomóż nam wypełnić ofiarę do końca, z myślą o zbawieniu dusz, dla których z naszego cierpienia może wytrysnąć światło. Pomóż nam cierpieć tak, jak Ty cierpiałaś - z wiarą, miłością i nadzieją, że nasze cierpienie niezawodnie przemieni się w radość. Amen.

Zakończenie Nowenny

Błaganie do Matki Bożej z Lourdes

Matko Boża z Lourdes, potrzebujemy Cię; potrzebujemy światła wypływającego z Twojej dobroci; pocieszenia emanującego z Twojego Serca; pokoju, którego jesteś Królową. Ufni, powierzamy Ci nasze potrzeby: nasze bóle, żebyś je uczyniła lżejszymi, nasze ciała, żebyś je uzdrowiła; nasze serca, żebyś wypełniła je miłością; nasze dusze, żeby dostąpiły zbawienia. Pamiętaj, o Niepokalane i Bolejące Sere Maryi, że Twoim świętym łzom Jezus niczego me odmówi. Zechciej, o dobra Matko, zjednoczyć Twoje łzy z naszymi, ażeby Twój Boski Syn obdarzył nas łaską, o którą gorąco Cię prosimy. O Matko Miłości, Boleści i Miłosierdzia, wysłuchaj nas, zmiłuj się nad nami! Święta Maryjo, Matko wierzących, Nasza Pani z Lourdes, módl się za nami. Amen.


Oprac. MARYJNI.PL

Źródło: Nabożeństwo do Matki Boskiej z Lourdes, Kraków 2008.