Niewolnik Jezusa przez Maryję - po co to komu?
Bóg kocha nas za darmo a my często zniekształcamy tę miłość, pychą, egoizmem, pożądliwością. Są trzy rodzaje niewoli: naturalne niewolnictwo, przymusowe niewolnictwo i dobrowolne niewolnictwo. Wszystkie stworzenia są niewolnikami Boga w pierwszym znaczeniu: "Do Pana należy ziemia i co ją napełnia" (Ps 24,1). Demony i potępieni są niewolnikami w drugim znaczeniu. Święci w niebie i na ziemi są tylko niewolnikami w trzecim znaczeniu. Dobrowolne niewolnictwo jest najdoskonalsze ze wszystkich trzech rodzajów.
A jak jest to z praktyce?
Często zdarza się, że idąc za Jezusem czy Maryją, zarabia się niezłe pieniądze na tym - i to częste zjawisko w Kościele i też trudne do rozpoznania. Gdy zaczynamy na czymś zarabiać pieniądze, rodzi się w nas chciwość i niby robiąc dzieło Jezusa, zarabiamy niezłą kasę. Osobiście znam ludzi, którzy mają firmy zbudowane na Jezusie. Z tego co czytałem w Piśmie Świętym, Jezus przyszedł na świat w stajni: smród, ubóstwo, kasy nie miał, auta, trzody, nie miał nic tu na ziemi. Jak to, wielki Bóg przyszedł goły, biedny? Bóg wie i widzi wszystko, On jedyny zna przyszłość. Zna naturę ludzką, wie, że często zamiast za Nim, idziemy za kasą, jak gdyby ona wyznaczała nasze człowieczeństwo. Więc po co mi niewolnictwo?
W 2015 roku, gdy zaczynałem nabożeństwo niewolnictwa Jezusowi, chciałem nigdy już się nie napić. Czułem, że sam nie mam szans zachować trzeźwość, choć otaczałem się ludźmi trzeźwymi. Drugi powód, zafascynowany Traktatem o prawdziwym nabożeństwie, stwierdziłem, że zaraz po spowiedzi świętej przychodzi złodziej i mnie okrada z łask. W niewolnictwie chodzi o to, że dajesz siebie całego, duszę, ciało, wolną wolę. OK, jak to wydaje się wielkie i nieosiągalne dla kogoś z marginesu społecznego. Dla wielu ludzi byłem skreślony, Maryja okazała się jedyną deską ratunku do zachowania trzeźwości. Z czasem zacząłem patrzeć na to w inny sposób, lecz nigdy na tym nie zarabiałem kasy. Tak nie wypada postępować z kimś, kto daje ci każdy dzień trzeźwości. Mija 7 lat zawierzenia, nadal nie zarabiam na Maryi, nie mam auta, nie mam swojego mieszkania, to co robię, robię za darmo. Do trumny i tak tego nie wezmę, a zasługi już tak. Pójdą przede mną na sąd ostateczny, bo też nie ma gwarancji, że dojdę do nieba.
Maryja uczy przede wszystkim poznawać Wolę Bożą. Wielu z nas prosi o męża, żonę, o wyjście z kłopotów, o zdrowie. A co, jeśli ta choroba ma Tobie coś pokazać, zachęcić do zmiany, do powrotu do Boga? Owszem, jeśli gdzieś masz jechać, dla dobra dziecka, dla swojego dobra, Maryja też pomoże ci z pieniędzmi. Mój wyjazd do Medjugorie do ostatniej chwili był niepewny, choć sam go organizowałem z pewną fundacją. Tydzień przed wyjazdem znalazła się osoba, która pożyczyła mi na wyjazd, na urodziny dostałem parę Euro. W prezencie, że zorganizowałem wyjazd, dostałem duży rabat na pobyt w Medjugorie. Maryja sama ułożyła wszystko. Za zaoszczędzone pieniądze kupiłem mnóstwo różańców i pamiątek dla ludzi, którym choć trochę chciałem dać Medjugorie. Maryja uczy wolności we wszystkim, nawet w finansach, bo w sumie nic na ziemi nie zależy do nas.
Dodaj komentarz