Mama Maryja
Czasem zastanawiam się, czy nie ma we mnie pokusy, a może nawet gdzieś o nią zahaczam, gdy czasem przychodzę do mojej Niebieskiej Mamusi z nieustannymi prośbami, jękami i marudzeniem. Czasem traktuję Ją nie tylko jak Mamę, ale jak kogoś, kto powinien spełnić każdą moją zachciankę. No właśnie… i wtedy zapala się czerwona lampka. Bo przecież Ona, jest moją Mamą, a nie osobą, która ma spełnić to, co sobie ubzduram. Moje "widzi mi się" niekoniecznie jest dla mnie dobre i Ona, jako moja Mama, która mnie zna lepiej niż ja sama, wie o tym. Ona jako Mama mnie wychowuje i prowadzi ku wyżynom świętości, ku zjednoczeniu z Chrystusem. Więc oprócz opieki, musi mnie też jakoś wychowywać i urabiać. Skoro jestem powołana do świętości, to muszę nauczyć się być wolna od patrzenia w siebie, od egoizmu. No tak… i tu zaczyna się moja część drogi… naśladowanie Jej, mojej Mamy Niepokalanej i Jej cnót.
Dodaj komentarz