Jerzy Popiełuszko, bł.

Biografia bł. Jerzego Popiełuszki i jego homilia wygłoszona w Bytomiu, 8 X 1984, na 11 dni przed śmiercią.


Życiorys

Jerzy Popiełuszko urodził się 14 września 1947 r. we wsi Okopy k. Suchowoli na Podlasiu. Jego rodzice, Marianna i Władysław, prowadzili gospodarstwo rolne. Uczył się w liceum w Suchowoli. Był ministrantem. Po maturze w 1965 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Warszawie. Na początku drugiego roku studiów został wcielony do wojska. W latach 1966-68 odbył służbę wojskową w specjalnej jednostce dla kleryków w Bartoszycach.

Wcielanie kleryków do wojska (wbrew umowie państwa z Kościołem z 1950 r.) było odwetem władz komunistycznych wobec Kościoła i niepokornych biskupów. Poprzez wyrafinowany system indoktrynacji, prowadzonej przez wyselekcjonowaną kadrę oficerów, udało się skłonić kleryków do porzucenia studiów w seminariach.

Jerzy Popiełuszko charakteryzował się wielką odwagą w obronie swoich przekonań, co powodowało represje w stosunku do jego osoby.

Po powrocie z wojska kleryk Jerzy ciężko zachorował. Do końca życia będzie miał kłopoty ze zdrowiem.

28 maja 1972 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Na obrazku prymicyjnym zapisał znamienne słowa: "Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc".

Pełnił posługę kapłańską w parafiach: Świętej Trójcy w Ząbkach, Matki Bożej Królowej Polski w Aninie oraz Dzieciątka Jezus na Żoliborzu. W styczniu 1979 r. ks. Jerzy zasłabł w czasie odprawiania Mszy św. Po kilkutygodniowym pobycie w szpitalu nie wrócił już do zwyczajnej pracy wikariusza.

W roku akademickim 1979/80 pracował w Duszpasterstwie Akademickim Św. Anny. Prowadził konwersatorium dla studentów medycyny.

Z końcem 1978 r. ks. Jerzy został mianowany duszpasterzem średniego personelu medycznego. Odtąd co miesiąc odprawiał Mszę św. w kaplicy Res Sacra Miser. Spotkania te przekształciły się we wspólnotę formacyjną, łączącą bardzo wielu ludzi, szczególnie pielęgniarki. To oni m.in. organizowali - w 1979 r. - ochotniczą służbę medyczną w czasie I Pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny.

Ostatnim miejscem pracy ks. Jerzego, od 20 maja 1980 r., była parafia św. Stanisława Kostki. Jako rezydent prowadził duszpasterstwo średniego personelu medycznego, a od sierpnia 1980 r. zaangażował się w powstające Duszpasterstwo Ludzi Pracy.

W październiku 1981 r. został mianowany diecezjalnym duszpasterzem służby zdrowia i kapelanem Domu Zasłużonego Pracownika Służby Zdrowia przy ul. Elekcyjnej 37. Co tydzień odprawiał Mszę św. w kaplicy, którą sam po części urządził.

Niedziela, 31 sierpnia 1980 r. Delegacja strajkujących hutników poprosiła ks. kard. Wyszyńskiego o przybycie księdza do huty. Kapelan Księdza Prymasa przyjechał do kościoła św. Stanisława Kostki. W zakrystii zwrócił się z prośbą do ks. Czarnoty, który jednak przygotowywał się do odprawiania Mszy św. Zlecono tę posługę ks. Popiełuszce, ponieważ on jeden był wolny. Oto jak sam Ks. Jerzy wspomina wydarzenia tego dnia:

Tego dnia i tej Mszy św. nie zapomnę do końca życia. Szedłem z ogromną tremą. Już sama sytuacja była zupełnie nowa. Co zastanę? Jak mnie przyjmą? Czy będzie gdzie odprawiać? Kto będzie czytał teksty? Śpiewał?

Takie, dziś może naiwnie brzmiące pytania, nurtowały mnie w drodze do fabryki. I wtedy przy bramie przeżyłem pierwsze wielkie zdumienie. Gęsty szpaler ludzi - uśmiechniętych i spłakanych jednocześnie. I oklaski.

Myślałem, że ktoś ważny idzie za mną. Ale to były oklaski na powitanie pierwszego w historii tego zakładu księdza przekraczającego jego bramy. Tak sobie wtedy pomyślałem - oklaski dla Kościoła, który przez trzydzieści lat wytrwale pukał do fabrycznych bram.

Niepotrzebne były moje obawy - wszystko było przygotowane: ołtarz na środku placu fabrycznego i krzyż, który potem został wkopany przy wejściu, przetrwał ciężkie dni i stoi do dzisiaj otoczony cięgle świeżymi kwiatami, i nawet prowizoryczny konfesjonał.

Znaleźli się także lektorzy. Trzeba było słyszeć te męskie głosy, które niejednokrotnie przemawiały niewyszukanymi słówkami, a teraz z namaszczeniem czytały święte teksty. A potem z tysięcy ust wyrwało się jak grzmot: Okazało się, że potrafią też i śpiewać o wiele lepiej niż w świątyniach."

Od tego spotkania przy ołtarzu rozpoczęła się duchowa przyjaźń hutników z ks. Jerzym. O godz. 10, co niedziela, odprawiał dla nich Mszę św. Spotykał się z nimi regularnie, co miesiąc.

Zorganizował swoistą "szkołę" dla robotników. Prowadził dla nich katechezę, ale także poprzez cykle wykładów chciał pomóc im zdobyć wiedzę z różnych dziedzin - historii Polski i literatury, społecznej nauki Kościoła, prawa, ekonomii, a nawet technik negocjacyjnych. Do ich prowadzenia zapraszał specjalistów. Uczestnicy tych niezwykłych zajęć - robotnicy z największych warszawskich fabryk - mieli specjalne indeksy, a nawet zdawali kolokwia.

Ks. Jerzy Popiełuszko uczestniczył we wszystkim, co było radością czy smutkiem hutników. Po wprowadzeniu stanu wojennego ks. Popiełuszko wspomagał ludzi prześladowanych i skrzywdzonych. Uczestniczył w procesach tych, którzy byli aresztowani za przeciwstawianie się prawu stanu wojennego.

Od 28 lutego 1982 r. celebrował Msze św. za Ojczyznę i wygłaszał kazania patriotyczno-religijne (było ich razem 26), w których - przez pryzmat Ewangelii i nauki Kościoła - interpretował moralny wymiar bolesnej współczesności.

W homiliach i rozważaniach wzorował się i często używał wypowiedzi ks. kard. Stefana Wyszyńskiego oraz papieża Jana Pawła II. Jego wypowiedzi były proste i odważne. W życiu kierował się zasadą "zło zwyciężaj dobrem". W chwilach doświadczeń czy prześladowań jako wzór postępowania brał sobie św. Maksymiliana Marię Kolbego - męczennika Auschwitz.

We wrześniu 1983 r. ks. Jerzy zorganizował pielgrzymkę robotników Huty "Warszawa" na Jasną Górę. Za rok do Częstochowy będą pielgrzymować już robotnicy z różnych części Polski. Idea ks. Jerzego przerodziła się w coroczną ogólnopolską Pielgrzymkę Ludzi Pracy na Jasną Górę w trzecią niedzielę września.

Działalność ks. Jerzego sprawiła, że stał się on celem niewybrednych ataków władz. Mnożyły się zdarzenia, mające służyć zastraszeniu powszechnie szanowanego kapłana, także poprzez powodowanie zagrożenia jego życia. Dwukrotnie włamano się do Jego mieszkania, nieustannie śledzono, niszczono samochód, nieznani sprawcy wrzucili do mieszkania ładunek wybuchowy. Dwukrotnie ks. Popiełuszko uczestniczył w wypadkach samochodowych, które sprawiały wrażenie wcześniej przygotowanych.

Nieustannie wysyłano pisma urzędowe do hierarchów Kościoła z zarzutami, że kazania głoszone w kościele św. Stanisława Kostki "godzą w interesy PRL". We wrześniu 1983 r. wiceprokurator wojewódzki Anna Jackowska wszczęła śledztwo w sprawie nadużywania wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL, a 12 grudnia - postawiono ks. Jerzemu zarzuty. To rozpoczęło wyjątkowo trudny czas w jego życiu. Od stycznia do czerwca 1984 r. był przesłuchiwany 13 razy. Raz aresztowany, uwolniony po interwencji Kościoła. Został oskarżony, ale uwolniony od kary na mocy amnestii z 1984 r.

Szczególnie brutalne ataki były związane z oszczerczą kampanią, prowadzoną przez ówczesnego rzecznika prasowego rządu Jerzego Urbana (pod pseudonimem Jana Rema).

Jesienią 1984 r. sytuacja ks. Jerzego była bardzo trudna. Czuł się zmęczony ciągłymi atakami, kłopoty ze zdrowiem i ciągłe napięcie psychiczne przemawiały za tym, aby pomyśleć o jakimś wypoczynku. Stąd pomysł wyjazdu na studia do Rzymu. Ksiądz Prymas pozostawił tę decyzję ks. Jerzemu. Ten nigdy do końca nie podjął jej. Pozostał w Warszawie.

Na podstawie zeznań z procesu toruńskiego, upozorowany wypadek samochodowy z 13 października w drodze z Gdańska do Warszawy był pierwszym nieudanym zamachem na życie ks. Popiełuszki. Drugi zaplanowano na 19 października. Tego dnia ks. Jerzy odprawił ostatnią Mszę św. w bydgoskiej parafii Polskich Braci Męczenników. W czasie rozważań bolesnych tajemnic Różańca modlił się:

Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy".

W czasie powrotu do Warszawy, nocą, został uprowadzony i zamordowany przez Grzegorza Piotrowskiego, Leszka Pękalę i Waldemara Chmielewskiego - funkcjonariuszy Departamentu IV MSW.

Ciało zamordowanego kapłana odnaleziono dopiero 30 października. 6 czerwca 2010 r. na Placu Piłsudskiego w Warszawie została odprawiona uroczysta Msza św. beatyfikacyjna księdza Jerzego Popiełuszki.


Ks. Jerzy Popiełuszko o Maryi

Bolesna Królowo Polski

Zawierzamy Ci Matko

Różaniec męczennika


Zło zwyciężaj dobrem

Homilia wygłoszona w Bytomiu, 8 października 1984 r., na 11 dni przed śmiercią.

Moi Drodzy!

Ojciec Święty, Jan Paweł II, 23 czerwca 1982 r. zwrócił się do Pani Jasnogórskiej w następujących słowach: "O Matko mojego narodu, dopomóż ażeby nie dał się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężał".

Na tym polega współczesna próba dziejów. Nie pierwsza. W każdej z nich doświadczane jest sumienie, serce i wola, aby nie dać się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężać.

"Dziękuję Ci o Matko - modlił się dalej Ojciec Święty - za wszystkich, którzy tak postępują, którzy w swoim sumieniu, sercu i woli znajdują siły, aby wśród doświadczeń i udręk pomnożyć i umacniać dobro. Dziękuję Ci za wszystkich, którzy pozostają wierni swemu sumieniu, którzy sami, walcząc ze słabością, umacniają innych; dziękuje za wszystkich, którzy nie dają się zwyciężyć złu, ale zło zwyciężają dobrem"

Ludzka godność i wolność

Tylko ten może zwyciężać zło, kto sam jest bogaty w dobro, kto dba o rozwój i ubogacenie siebie tymi wartościami, które stanowią o ludzkiej godności dziecka Bożego. Pomnażać dobro i zwyciężać zło to dbać o swoją ludzka godność.

Życie trzeba godnie tworzyć, bo jest tylko jedno. Trzeba dzisiaj dużo mówić o godności człowieka, aby zrozumieć, że człowiek przerasta wszystko, co może istnieć na świecie - prócz Boga.

Przerasta mądrość całego świata. Zachować godność, by móc powiększać dobro i zwyciężać zło, to pozostać wewnętrznie wolnym, nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia, pozostać sobą w każdej sytuacji życiowej.

Jako synowie Boga nie możemy być niewolnikami. Synostwo Boże niesie w sobie dziedzictwo wolności. Wolność dana jest człowiekowi jako wymiar jego wolności. Prawdziwa wolność jest pierwszą cechą człowieczeństwa.

Ona została ofiarowana nam przez Boga. Ofiarowana nie tylko nam ale i naszym braciom, stąd obowiązek upominania się o nią tam, gdzie jest ona niesłusznie ograniczana. Ale wolność, to nie tylko dar Boga dla nas, ale również zadanie dla nas na całe życie.

Sprawiedliwość

Zachować godność, by móc powiększać dobro, zwyciężać zło - to kierować się w życiu sprawiedliwością. Sprawiedliwość wypływa z prawdy i miłości, tym więcej i sprawiedliwości.

Sprawiedliwość musi iść w parze z miłością, bo bez miłości nie można być w pełni sprawiedliwym. Gdzie brak miłości i dobra, tam na ich miejsce natychmiast wchodzą nienawiść i przemoc, a kierując się nienawiścią i przemocą nie można mówić o sprawiedliwości.

Stąd jest i widoczna niesprawiedliwość w krajach, gdzie władanie opiera się nie na służbie i miłości, ale na przemocy i zniewoleniu.

Ważną sprawą dla chrześcijanina jest uświadomienie sobie, że źródłem sprawiedliwości jest Bóg.

Trudno więc mówić o sprawiedliwości tam, gdzie nie ma miejsca dla Boga i Jego przykazań, gdzie słowo Bóg urzędowo jest eliminowane z życia narodu.

Należy więc w tym miejscu zdać sobie sprawę z niesprawiedliwości i krzywdy, jaka czyni się naszemu narodowi, w zdecydowanej większości chrześcijańskiemu, gdy urzędowo ateizuje sie go i co gorsze: za pieniądze wypracowane również i przez chrześcijan, gdy niszczy się w duszach dzieci i młodzieży wartości chrześcijańskie, które wszczepiali im od kolebki rodzice; wartości, które zdawały wielokrotnie egzamin w tysiącletnich dziejach naszej historii.

Sprawiedliwość czynić i o sprawiedliwość wołać mają obowiązek wszyscy bez wyjątku, bo jak powiedział już starożytny myśliciel: "Złe to czasy, gdy sprawiedliwość nabiera wody w usta".

Należałoby tu chyba wzbudzić refleksję we własnym sercu i skonfrontować z własnym sumieniem, na ile każdy z nas jest twórcą sprawiedliwości, zaczynając od siebie samego, swojej rodziny, swojego środowiska, bo często już sama nasza bierność moralna inspiruje niesprawiedliwość i tym samym powiększa zło.

Prawda

Pomnażać dobro i zwyciężać zło to na co dzień kierowa się prawdą. Prawda jest bardzo delikatną właściwością naszego rozumu. Dążenie do prawdy zaszczepił w człowieku sam Bóg, stąd w człowieku jest naturalne dążenie do prawdy i niechęć do kłamstwa.

Prawda i męstwo, to wartości bardzo ważne w życiu każdego człowieka zwłaszcza chrześcijanina. Prawda podobnie jak sprawiedliwość, łączy się z miłością, a miłość kosztuje.

Prawdziwa miłość jest ofiarna, stąd i prawda musi kosztować. Żyć w prawdzie, to być w zgodzie ze swoim sumieniem. Prawda zawsze ludzi jednoczy i zespala. Wielkość prawdy przeraża i demaskuje kłamstwa ludzi małych, zalęknionych.

Od wieków trwa nieprzerwanie walka z prawdą. Prawda jest jednak nieśmiertelna, a kłamstwo ginie szybką śmiercią, stąd też jak powiedział zmarły Prymas kard. S. Wyszyński: "ludzi mówiących w prawdzie nie trzeba wielu".

"Chrystus wybrał niewielu do głoszenia prawdy. Tylko słów kłamstwa musi być dużo, bo kłamstwo jest detaliczne, sklepikarskie, zmienia się jak towar na półkach, musi być ciagle nowe, musi mieć wiele sług, którzy wedle programu nauczą się go na dziś, na jutro, na miesiąc, potem będzie szkolenie na gwałt w innym kłamstwie.

By opanować całą technikę zaprogramowanego kłamstwa, trzeba wielu ludzi.

Tak wielu ludzi nie trzeba, by głosić prawdę. Może to być niewielka gromada ludzi prawdy, a będą oni promieniować, ludzie ich sami odnajdą i przyjdą z daleka, by słów prawdy słuchać, bo w ludziach jest naturalna tęsknota za prawdą.

Nie można się zadowalać w życiu prawdami łatwymi, powierzchownymi i narzuconymi siłą. Musimy nauczyć się odróżniać kłamstwo od prawdy.

Nie jest to łatwe w czasach, w których żyjemy, nie jest to łatwe w czasach, o których powiedział współczesny poeta, że "nigdy jeszcze tak okrutnie nie chłostano grzbietów naszych batem kłamstwa i obłudy".

Nie jest to łatwe dzisiaj, gdy cenzura wykreśla, zwłaszcza w pismach katolickich, słowa prawdziwe i myśli odważne, gdy wykreśla się słowa ks. Prymasa, Ojca świętego - i o zgrozo - nawet słowa Pisma świętego.

Nie jest łatwo dzisiaj, gdy katolikowi nie tylko zabrania się zwalczać poglądy przeciwnika lub w inny sposób polemizować, lecz po prostu nie wolno mu bronić przekonań ogólnoludzkich.

Wobec napaści choćby najbardziej oszczerczych i krzywdzących nie wolno mu prostować fałszu, który inni mają pełną swobodę głosić i rozszerzać bezkarnie.

Nie jest łatwo dzisiaj, gdy w ostatnich dziesiątkach lat w glebę ojczystą zasiewamy ziarno kłamstwa i ateizmu. Obowiązkiem chrześcijanina jest stać przy prawdzie, choćby miała ona wiele kosztować, bo prawda wypowiedziana w słowie kosztuje.

Tylko za plewy się nie płaci. Za pszeniczne ziarno prawdy trzeba czasami zapłacić. Mówił już poeta Nowalis, że "człowiek opiera się na prawdzie, jeśli zdradza prawdę, zdradza siebie".

Kłamstwo poniża człowieka i zawsze było cechą niewolników, było cechą ludzi małych, a Ojciec Święty w lutym ubiegłego roku wołał: "nie jesteś niewolnikiem, nie wolno ci być niewolnikiem jesteś synem". Życia nie da się oszukać, jak nie da się oszukać ziemi: jeżeli wsiewa się w nią plewy, zbiera się chwasty.

Ewangelia Chrystusowa jest tak owocna przez wieki i tak ciągle aktualna bo jest prawdą. Ideologie, które kierują się kłamstwem i przemocą upadają, przynoszą złe owoce i spustoszenie moralne, choćby niewiadomo jak szczytne i wzniosłe głosiły hasła. Zbyt wiele tego mamy w historii Europy i świata.

Męstwo

Podstawowym warunkiem człowieka ku zdobywaniu prawdy, a tym samym ku likwidowaniu zła, którym jest kłamstwo będzie zdobycie cnoty męstwa. Cnota męstwa jest przezwyciężaniem ludzkiej słabości, zwłaszcza lęku i strachu.

Chrześcijanin musi pamiętać, że bać się trzeba tylko zdrady Chrystusa - za parę srebrników jałowego spokoju. Warto to zdanie zapamiętać: "Bać się trzeba tylko zdrady Chrystusa za parę srebrników jałowego spokoju".

Ale chrześcijaninowi nie może wystarczyć tylko samo potępienie zła, kłamstwa tchórzostwa, zniewolenia, nienawiści, przemocy. Chrześcijanin sam musi być prawdziwym świadkiem, rzecznikiem i obrońca sprawiedliwości, dobra, prawdy, wolności i miłości. O te wartości musi odważnie upominać się dla siebie i dla innych.

Prawdziwie roztropnym i sprawiedliwym - mówił Ojciec Święty - może być tylko człowiek odważny, mężny. Biada społeczeństwu - wołał cytowany juz przeze mnie Prymas tysiąclecia - biada społeczeństwu, którego obywatele nie rządzą się męstwem.

Przestają być obywatelami, stają się zwykłymi niewolnikami. Jeżeli obywatel rezygnuje z cnoty męstwa, staje się niewolnikiem i wyrządza największą krzywdę sobie, swej ludzkiej osobowości, rodzinie, grupie zawodowej, narodowi, państwu i Kościołowi, chociażby był łatwo pozyskany dla lęku i bojaźni, dla chleba i względów ubocznych.

Ale biada i władcom, którzy chcą pozyskać obywatela za cenę zastraszenia i niewolniczego lęku. Jeśli władza rządzi zastraszonymi obywatelami, obniża swój autorytet, zuboża życie narodowe, kulturalne i wartość życia zawodowego. troska więc o męstwo, winna leżeć w interesie zarówno władzy, jak i obywateli.

Trzeba, aby na co dzień towarzyszyła nam świadomość, że żądając prawdy od innych, sami musimy żyć prawdą; żądając sprawiedliwości, sami musimy być sprawiedliwi w stosunku do bliźnich; żądając odwagi i męstwa, sami musimy być na co dzień mężni i odważni.

Ojciec Święty na błoniach krakowskich w czerwcu ubiegłego roku przypomniał i mocno wyakcentował słowa psalmu, które mają być naszym drogowskazem, szczególnie na dzisiejsze trudne dni czasu zniewolenia narodu: "Pan jest moim Pasterzem, chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną".

Zła się nie ulękniemy. Zło będziemy stopniowo likwidowali z naszego życia osobistego, rodzinnego, z życia społecznego - gdy na co dzień będziemy mocni wiarą, nadzieją i miłością, gdy będziemy kroczyli drogą prawdy i sprawiedliwości, gdy zachowamy wewnętrzną wolność i godność.

Zła się nie ulękniemy, gdy na co dzień w nas samych, w naszych rodzinach, środowiskach i ojczyźnie, będziemy budowali solidarność serc i umysłów. Zła się nie ulękniemy, gdy sam Pan Jezus i jego nauka - będzie naszą drogą, prawdą i życiem.

Amen.


Oprac. MARYJNI.PL